Donald Tusk jest zadowolony z przebiegu działań w sprawie poniedziałkowego zatrzymania białoruskiego opozycjonisty Alesia Michalewicza. - Trudno oczekiwać od funkcjonariusza Straży Granicznej, policjanta, aby rozstrzygał czy zapis Interpolu mówiący o ściganiu tego, czy innego obywatela danego państwa przez Interpol jest zasadny, czy nie - oświadczył we wtorek premier.
Szef rządu zaznaczył, że nie nazwałby tego zatrzymania kompromitacją policji czy Straży Granicznej. Jego zdaniem w sprawie Michalewicza - w ramach procedur, jakie obowiązują - polskie służby zachowały się możliwie sprawnie.
Bez "politycznej weryfikacji"
Jak tłumaczył, "obywatel Białorusi wykazywany na listach Interpolu został zatrzymany, a sprawa została wyjaśniona w trybie błyskawicznym jak na tego typu okoliczności". Jak mówił, potwierdzono, że ściganie przez Interpol nie ma uzasadnienia, ponieważ "jest naznaczone oczywistą dwuznacznością".
Czasami może się tak zdarzyć, że funkcjonariusz będzie zatrzymywał obywatela innego kraju i nie będzie tego weryfikował politycznie poprzez telefon do premiera (...), bo nie jest powołany do sprawdzania takiego przypadku Donald Tusk
Jego zdaniem, wszystkie służby zadziałały na tyle szybko, by przykrość, która spotkała białoruskiego opozycjonistę, trwała możliwie krótko, a sam Michalewicz pretensji nie ma.
Zatrzymany opozycjonista
Aleś Michalewicz został zatrzymany przez Straż Graniczną na warszawskim lotnisku, skąd miał odlecieć do Londynu. Funkcjonariusze poinformowali, że wylegitymował się czeskim dokumentem uchodźczym i widniał w systemach Interpolu jako osoba poszukiwana w celu doprowadzenia do prokuratury.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wyjaśniła, że po otrzymaniu informacji o zatrzymaniu prokurator zwrócił się o niezbędne informacje, w tym o to, czy Białoruś wystąpiła z formalnym wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie. W związku z brakiem takiego wniosku strony białoruskiej, po zapoznaniu się z materiałami Biura Interpolu KGP w Warszawie, prokuratura zarządziła natychmiastowe zwolnienie Michalewicza.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Fot. PAP/P. Kula