- Nie wiem, czy to zasługuje na odznaczenie. Dla mnie to wystarczyły miłe słowa ministra, tzn. że nie krzyczał na mnie, podziękował - mówi w rozmowie z TVN24, okrzyknięty już bohaterem kolei, maszynista, Edward Pryczek. W środę zatrzymał on na kilka godzin ruch pociągów pod Łodzią po tym, jak zauważył usterkę semaforów. O nagrodę dla dzielnego kolejarza upomniał się sam minister transportu, Sławomir Nowak.
Maszynista wspomina, że natychmiast po tym, jak zobaczył sprzeczne sygnały świetlne, gwałtownie zahamował. Problem zgłosił dyżurnej ruchu, później ona raz jeszcze skontaktowała się z nim, by potwierdził stan rzeczy. - A ja zakończyłem rozmowę: żądam komisji i na tym był koniec - opowiada Pryczek. - Tak jest w przepisach, że jeżeli są nieprawidłowości w sygnalizacji, trzeba zażądać komisji, by je wyjaśniła - tłumaczy. Dodaje też, że dzięki szybkiej akcji hamowania nie zablokował trasy przejazdowej.
Dziś wie, że gdyby - mimo wątpliwości - jednak pojechał, wykolejenia by nie było. – Podobno komisja uznała, że była droga przebiegu po torze dalej, tylko wina była semafora, że to jedno światło miał za dużo, pomarańczowe, bo wyjazd był na zielono - opowiada maszynista.
Przyznaje, że do wczoraj ufał sprzętowi, infrastrukturze. - Ufałem - powtarza z naciskiem.
Autorytet dla kolegów po fachu
Pytany o nagrodę, którą zaproponował minister, skromnie stwierdza, że w zupełności wystarczyły mu "jego miłe słowa". - Słowa grzeczności, serdeczności. Porozmawiania mile tak, jak człowiek by oczekiwał, który jest w potrzebie - mówił. Dodał, że odebrał wiele telefonów od różnych osób, których zupełnie się nie spodziewał.
Edward Pryczek jest doświadczonym maszynistą z 44-letnim stażem na kolei. Jak zapewnia spółka PKP Cargo, cieszy się dużym autorytetem i szacunkiem wśród pracowników i przełożonych.
10 pociągów czekało w polu
W środowy poranek Pryczek prowadził pociąg towarowy relacji Kamieniec Ząbkowicki-Sochaczew. Tuż przed stacją Baby (woj. łódzkie) zauważył sprzeczne wskazania pomiędzy semaforem wjazdowym i ostatnim semaforem. Pierwszy wskazywał komunikat "wolna droga ze zmniejszoną szybkością – jazda ze zmianą toru", a drugi - "wolna droga". Edward Pryczek zatrzymał więc pociąg, zgłosił usterkę i zażądał przybycia komisji. Ta się pojawiła i po kilku godzinach orzekła, że pracownik postąpił słusznie.
W polu utknęło 10 pociągów pełnych zniecierpliwionych pasażerów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24