My nie potrafimy stworzyć systemu, z którego zadowoleni byliby lekarze i rządzący, a przede wszystkim pacjenci. Popatrzmy zatem jak to robią słynący ze skuteczności Niemcy. Za naszą zachodnią granicą o problemach z receptami refundowanymi nikt nie słyszał. W niemieckich kasach chorych, które działają od czasów Bismarcka, każdy pacjent ma swoją kartę. Jest też system komputerowy, w którym jest wszystko co potrzebuje lekarz, aptekarz i pacjent.
Do gabinetu lekarskiego w Niemczech nieubezpieczony pacjent nie wejdzie. - Zgłasza się najpierw u nas ze swoją kartą chipową, musi też raz na kwartał zapłacić specjalną opłatę - 10 euro - przekonuje Aneette Altermann laborantka z przychodni lekarskiej w niemieckim Torgelow.
Aby sprawdzić czy pacjent jest ubezpieczony, wystarczy taką kartę włożyć do czytnika. Na ekranie komputera wyświetla się natychmiast informacja. Te same dane co w rejestracji widzi na swoim komputerze lekarz. O pomyłce nie może być więc mowy. - Ja widzę czy pacjent jest ubezpieczony. Jeśli nie, to nie mogę wypisać mu recepty. System jest na tyle szczelny - tłumaczy polski lekarz pracujący w Niemczech Krzysztof Kubicki.
Dwie drogi
Niemiecki pacjent ubezpieczony jest albo w państwowej kasie chorych albo w prywatnej. Leki refundowane wypisywane są na różowej recepcie dla pacjentów ubezpieczonych państwowo - muszą oni dopłacić 10 procent wartości leku, nie mniej jednak niż 5 euro nie więcej niż 10 euro. Pacjenci ubezpieczeni prywatnie dostają niebieską receptę. Muszą sami zapłacić za lek, a potem wystąpić do kasy chorych o refundację.
W przestrzeganiu przepisów pomagają lekarzom programy komputerowe - bez nich żaden niemiecki lekarz nie byłby w stanie pracować. Ten program to też rodzaj kontroli. Kasa chorych w każdej chwili może sprawdzić co dzieje się z jej pieniędzmi. - Oni widzą czy dany pacjent ma daną chorobę i dlaczego wpisałam dany lek i kiedy wystawiłam receptę, jeżeli wystawiłam receptę na 90 tabletek to nie mogę za miesiąc wypisać następnej - mówi polska lekarka pracująca w Niemczech Barbara Chlebańska.
Nie tylko lekarze
Podobne programy mają aptekarze. Tu sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. W Niemczech istnieje kilkadziesiąt kas chorych i każda zawiera umowy z innymi producentami leków. A aptekarz musi wydać ten produkt, który dana kasa chorych refunduje.
Są też inne ograniczenia - np. tzw. budżet lekowy. Lekarz może danemu pacjentowi w kwartale wypisać leki tylko za taką kwotę którą określiła kasa chorych. Jeżeli ten budżet przekroczy musi się tłumaczyć. Jednak mimo tych wszystkich ograniczeń i kontroli wydatków polscy lekarze pracujący w Niemczech wolą niemiecki system od polskiego - bo jak mówią - ten niemiecki mimo, że restrykcyjny, to jest przynajmniej przejrzysty.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24