Po 11 godzinach hazardowa komisja śledcza zakończyła maraton przesłuchania Zbigniewa Chlebowskiego. Najbardziej niezmordowani byli posłowie PiS. Zadawali pytania do samego końca. Wreszcie zarządzono przerwę. Po niej nikt się nie zjawił poza przewodniczącym. Ten uznał wobec tego, że nie ma więcej pytań i zakończył przesłuchanie Chlebowskiego. Potem śledczy przystąpili do przesłuchania Jerzego Jaskierni.
Posłowie odpytywali Zbigniewa Chlebowskiego 11 godzin. Część członków komisji zakończyła przesłuchanie, a przewodniczący wyraźnie tracił cierpliwość.
Gdy przyszła kolej na posła SLD, Sekuła stwierdził: - Poseł Arłukowicz? Trudno, proszę. - Lubię pana coraz bardziej - odparł rozbawiony polityk. - Nie wiem, czy jestem w stanie to uczucie odwzajemnić, to już ósma tura pytań, a w większości się powtarzają - odciął się Sekuła.
Arłukowicz nie pytał długo, ale i tak zasłużył na komentarz szefa komisji, że powinien się skupić i nie zadawać po raz kolejny tych samych pytań. - Jestem bardzo skupiony. Skupiałem się kilka tygodni na to przesłuchanie - stwierdził poseł Lewicy.
Po nim pałeczkę przejęła posłanka Beata Kempa. Mimo wielogodzinnego przesłuchania była niezmordowana. - Wreszcie zaczynamy do czegoś dochodzić. Nie zaczynam pana Sekuły lubić, ale mam złą wiadomość: mam jeszcze dużo pytań - stwierdziła. W ostatnich turach na przemian pytali Kempa i Zbigniew Wassermann. Ostatecznie na wniosek posła Jarosława Urbaniaka Sekuła zarządził przerwę. Posiedzenie komisji ostatecznie zakończyło się po 21:00.
Komisja zaczęła odpytywać posła rano, po pięciu godzinach zrobiła godzinną przerwę. O PIERWSZEJ CZĘŚCI PRZESŁUCHANIA CZYTAJ TUTAJ
"Pan pozwoli, że odpowiem, bo już odpowiadałem na to pytanie"
Po przerwie wiele pytań, zwłaszcza te o Ryszarda Sobiesiaka, się powtarzało, odpowiedzi również, mimo ciągłych upomnień szefa komisji. - Pan pozwoli, że odpowiem, bo już odpowiadałem na to pytanie - to zdanie Chlebowski wypowiadał nader często. Z kolei poseł PSL Franciszek Stefaniuk często deklarował: - Co prawda to pytanie już padło, ale ja jeszcze dopytam.
Poseł PO był kilkakrotnie "dopytywany" o to, czy był źródłem przecieku (niezmiennie odpowiadał, że nie był) oraz o spotkanie u premiera 26 sierpnia. - To spotkanie miało charakter występu jednego aktora. Ja byłem tym, który mówił, wyjaśniał okoliczności. To ja tłumaczyłem jak wyglądały moje rozmowy i spotkania. Nie było słowa o zainteresowaniu sprawą służb specjalnych - zapewniał.
"Nie naciskałem na nikogo"
Jak dodał, premier pytał go, czy naciskał na ministra finansów w sprawie ustawy hazardowej i jak często się z nim kontaktował. - Odpowiedziałem, że były to bardzo rzadkie kontakty, że nigdy z nikim na temat ustawy poza ministrami Kapicą i Rostowskim nie rozmawiałem, i powiedziałem wyraźnie, że nigdy nie wywierałem żadnych nacisków na któregokolwiek z jego ministrów - opowiadał Chlebowski.
Dzień później Chlebowski spotkał się z wiceministrem finansów, który z rozmowy sporządził notatkę. Były szef klubu PO tłumaczył, że chciał "jak najszybciej porozmawiać z gospodarzem tej ustawy". Polityk zaznaczył, że na spotkaniu 27 sierpnia pytał wiceministra Kapicę dlaczego tak długo trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy hazardowej. - Przyznam się szczerze, że po rozmowie z panem premierem sam się zaniepokoiłem tym, że tej ustawy nie ma nawet na posiedzeniu Rady Ministrów - mówił polityk.
Dopłaty szkodliwe, choć korzystne dla budżetu
Chlebowski odpowiadał spokojnie, lekko stracił cierpliwość przy pytaniach Bartosza Arłukowicza. Poseł SLD zapytał go o wywiad w „Gazecie Wyborczej” z 2 października, w którym Chlebowski stwierdził, że o ustawie hazardowej rozmawiał z ministrem Mirosławem Drzewieckim i Grzegorzem Schetyną. Polityk PO stwierdził, że nigdy do takich rozmów nie doszło, a wywiad nie był autoryzowany. - Toczyły się gry w Ministerstwie Finansów o ustawę hazardową? - Nie - odpowiedział Chlebowski.
Poseł był też pytany, dlaczego zmienił zdanie w sprawie dopłat. - Ustawa z dopłatami byłaby szkodliwa dla budżetu państwa, zawsze tak uważałem – stwierdził. - Ale w wywiadzie mówi pan, że przekonano pana, że jest odwrotnie? – Nigdy nie zmieniłem zdania w sprawie dopłat. Zostałem tylko przekonany przez ministra, ze z dopłat będą większe wpływy do budżetu. Wołałbym, żeby pan nie zadawał pytań na podstawie wywiadów – uciął Chlebowski.
Ponadto poseł zapewnił też, że nigdy nie grał w kasynie w salonie gier, nie wie na czym polega gra na automatach i nigdy nie był w prywatnym domu Sobiesiaka.
"Nie wpływałem na skład rządu"
Pytany o zapis stenogramów z rozmowami biznesmenów Sobiesiaka i Koska, którzy chcieli usunąć ze stanowiska stojącego im na drodze wiceministra finansów Jacka Kapicę, Chlebowski stwierdził: - Nie mogłem wpływać na zmiany w składzie rządu i nie brałem udziału w tych intrygach.
Zbigniew Wassermann zapytał go z kolei, czy biznesmeni osiągnęli swój cel. - Te osoby nie osiągnęły tego, czego chciały. Uchwalona w listopadzie ustawa hazardowa dużą część rynku hazardowego likwiduje raz na zawsze. Panowie Kosek i Sobiesiak nigdy swoich postulatów nie wprowadzili w życie. Nie skorzystali ani z decyzji ministra finansów, ani Sejmu - zaznaczył.
kaw/tr
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP