Uzasadnienie sądu pierwszej instancji "kuriozalne", a wyrok drugiej instancji "nieważny". Tak twierdzi Marek Migalski, czyli "jedynka" PiS na Śląsku w najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego i jeden z autorów spotu "Kolesie", za który PiS musi przeprosić Platformę. - Dla nas najważniejszy jest wyrok wyborców 7 czerwca - zaznaczał Migalski w TVN24.
Według politologa, uzasadnienie czwartkowego wyroku sądu, który w trybie wyborczym orzekł, że Prawo i Sprawiedliwość musi przeprosić PO za spot, jest "dość kuriozalne". Przekonywał, że w "reklamówce" nie było żadnych kłamstw, a co najwyżej pewne "uproszczenia". - Ale w 30-sekundowym spocie trudno zawrzeć wszystkie subtelności problemu - tłumaczył kandydat PiS do europarlamentu.
- Jeśli PiS skłamało to proponuję, żeby razem z nami na ławie oskarżonych zasiedli dziennikarze "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Newsweeka" bo my powoływaliśmy się przecież na prasę. Informacje, które zawarliśmy były prawdziwe, ale być może nie tak rozbudowane jak w gazetach - poskreślał.
Nowa twarz, tylko jaka?
Najpóźniej w sobotę sąd drugiej instancji wyda kolejny wyrok w sprawie kontrowersyjnego spotu PiS. Migalski decyzji się nie boi, a nawet uznaje ją za niezbyt ważną. - Dla nas najważniejszy jest wyrok wyborców 7 czerwca - deklaruje.
Teraz czas jednak na nową - "dobrą" - twarz Prawa i sprawiedliwości. - Widzowie TVN24 doczekają się też pozytywnego przekazu, co my chcemy zrobić w Unii Europejskiej dla Polski. Ale mamy też prawo, a nawet obowiązek informować, że nasi przeciwnicy w tych staraniach są mniej wiarygodni. To musi być dwutorowe - argumentował.
Jak będzie wyglądała "pozytywna twarz PiS" w walce o europarlament? Tego na razie nie wiadomo. - Proszę pozwolić się zaskoczyć. Tutaj ważny jest timing: żeby pokazać coś w odpowiednim momencie - ucinał Migalski.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24