Opozycja pyta rząd, skąd weźmie pieniądze na planowane, gigantyczne wydatki, rząd zaś odpowiada. Pokazuje, jak je pomnożyć, nie zwiększając oficjalnego długu państwa. Czy to cud, magiczna sztuczka, a może pokaz żonglerki? Czy to się może udać?
Premier Donald Tusk, w swoim drugim expose, zapowiedział wielomilairdowe inwestycje m.in. związane z bezpieczeństwem energetycznym, budową dróg i autostrad, modernizacją kolei i policji.
Opozycja zastanawia się, skąd rząd weźmie na to wszystko pieniądze. - Przez lata pan minister Rostowski mówił: nie ma, nie ma, nie ma, a tu nagle jest - stwierdził Ludwik Dorn, poseł Solidarnej Polski.
- Ze świnki porcelanowej, gdzie składa sie oszczędności - dodał Jerzy Wenderlich z SLD, żartując z rządowych zapowiedzi.
40 mld pod zastaw
Ministrowie wiedzą jednak, skąd wezmą się pieniądze na program "inwestycje polskie", o którym mówił premier. Wyjaśniali to na sobotniej konferencji prasowej minister finansów Jacek Rostowski i minister skarbu Mikołaj Budzanowski.
Oto akcje firm energetycznych, jakie posiada rząd, zostaną przekazane do państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego. Bank je sprzeda za 10 mld zł, i zatrzyma te pieniądze, biorąc jednocześnie pożyczkę z innych banków lub instytucji finansowych na kwotę 40 mld zł, niejako pod zastaw tych 10 mld zł.
- Rząd liczy na to, że będzie tak wiarygodny, iż te pieniądze pozyska - tłumaczy prof. Krzysztof Rybiński, ekonomista.
"Mieć omlet i nie rozbijać jajek"
Minister Rostowski pytany, czy w ten sposób powiększy i tak już wysokiego długu publicznego, zapewnił, że nie. - Bank Gospodarstwa Krajowego nie jest częścią sektora publicznego, także według definicji unijnych. Jest bankiem, świetnym, solidnym, o wysokim ratingu - zachwalał Rostowski.
- Chodzi o to, żeby mieć omlet i nie rozbić jajek - skomentował z uśmiechem pomysł rządu, prof. Stanisław Gomułka, ekonomista, były wiceminister finansów.
Oto bowiem minister finansów chce pożyczyć 40 mld zł, by finansować wybrane przez rząd inwestycje, ale pożyczkę tę chce niejako ukryć w Banku Gospodarstwa Krajowego.
- W sposób bardzo sprytny, poza budżetem, będziemy zadłużać przyszłe pokolenia Polaków - stwierdzia prof. Rybiński.
Minister Rostowski zaprzeczył. - Wszystkie te projekty muszą być ekonomicznie rentowne i będą - zapewnił wczoraj.
Autor: MAC//bgr / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN