Ani premier Mateusz Morawiecki, ani inni ludzie wokół niego nie mieli odwagi powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu, że projekty, które na nich wymusza, są nierealne - taki powód złożenia przez PiS projektu zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS sugerował w "Kropce nad i" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL). Rzecznik Porozumienia Kamil Bortniczuk (Zjednoczona Prawica) przekonywał, że projekt to nie jest "poszukiwanie pieniędzy".
W środę posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt ustawy likwidujący od 2020 roku górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe - tak zwanej 30-krotności ZUS. Według autorów projektu ma to przynieść dodatkowy wzrost wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oszacowany na 7,1 miliarda złotych.
Zniesienie tak zwanej 30-krotności założono w projekcie budżetu na 2020 rok. Premier Mateusz Morawiecki mówił wówczas o "zrównoważonym budżecie". Temu pomysłowi sprzeciwia się między innymi koalicjant PiS-u - Porozumienie z wicepremierem Jarosławem Gowinem na czele.
Kamiński: dzisiaj jest gwałtowne poszukiwanie pieniędzy
O projekcie likwidacji 30-krotności składki ZUS rozmawiali w "Kropce nad i" w TVN24 rzecznik Porozumienia Kamil Bortniczuk oraz wicemarszałek Senatu Michał Kamiński z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Mam wrażenie, że to było tak, że prezes (PiS - red.) Jarosław Kaczyński dał zadanie panu premierowi Morawieckiemu et consortes - jego współpracownikom: macie wygrać wybory za wszelką cenę - mówił Kamiński. Ocenił, że "tutaj słowo 'cena' jest bardzo adekwatne". - Czyli macie wydać każde pieniądze, które możecie, abyśmy mogli wygrać wybory - wyjaśniał.
- Ponieważ najpoważniejszym zarzutem, który mógłby usłyszeć od swoich niemałych konkurentów w ramach obozu władzy jest (...) imposybilizm, czyli zarzut niemożności czegoś, to ani premier Morawiecki, ani inni ludzie wokół niego nie mieli odwagi powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu, że projekty, które na nich wymusza, są nierealne - kontynuował wicemarszałek Senatu.
Jego zdaniem "problem, który ma Porozumienie, jest problemem, którego źródło leży w niemożności wytłumaczenia Jarosławowi Kaczyńskiemu, że polityka, której wymaga od Morawieckiego, jest nierealna matematycznie". - Dlatego dzisiaj (jest - red.) gwałtowne poszukiwanie pieniędzy po to, by nie tylko zrównoważyć budżet - bo to jest oczywiście piękne hasło, ale od początku wiedzieliśmy, że jest propagandą - tylko po prostu, żeby te pieniądze były - dodał Michał Kamiński.
Jak mówił polityk, "jak idziemy na zakupy, to moment, w którym wkładamy rzeczy do koszyka, jest przyjemny, ale później nie ma siły, trzeba pójść do kasy i zapłacić".
Bortniczuk: idea zrównoważonego budżetu nie jest warta tego, aby przeszkadzać przedsiębiorcom
Rzecznik Porozumienia mówił natomiast, że dotychczas "wszystkie budżety roczne były tak tworzone, że jeszcze pamiętały przy tej kasie, że jest coś takiego jak karta kredytowa". - Budżety się zadłużały - wskazywał Kamil Bortniczuk.
- My rzeczywiście po raz pierwszy przedstawiliśmy projekt zrównoważonego budżetu - dodał.
Wyjaśniał także negatywne stanowisko jego partii względem projektu likwidacji 30-krotności składek na ZUS. - Najzwyczajniej w świecie jako Porozumienie uważamy, że idea zrównoważonego budżetu, niewątpliwie bardzo atrakcyjna retorycznie dla każdego rządu, nie jest warta tego, aby przeszkadzać przedsiębiorcom, szczególnie tym przedsiębiorcom, którzy prowadzą działalność najbardziej pożądaną przez nasz rząd z perspektywy długookresowego rozwoju gospodarczego Polski - przyznał. - Nie uważam, że to jest poszukiwanie pieniędzy, takie paniczne poszukiwanie na to, żeby je wydać - dodał Bortniczuk.
"Dzisiaj się okazuje, że należy krzywdzić kogoś, by spełniać nierealistyczne obietnice"
Goście "Kropki nad i" rozmawiali także o projekcie nowelizacji złożonym w Sejmie w środę przez grupę posłów PiS, zgodnie z którym jednorazowe roczne świadczenia pieniężne dla emerytów i rencistów będą mogły być finansowane ze środków Funduszu Solidarnościowego (obecnie: Solidarnościowego Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych). Z funduszu mają być też finansowane renty socjalne.
- W kampanii wyborczej, ale także przed nią, opozycja zwracała - w lepszy lub gorszy sposób, ale zwracała - uwagę na to, że najpiękniej brzmiące szeroko rozumiane programy socjalne Prawa i Sprawiedliwości nie znajdują poparcia, nie znajdują pokrycia w realnych pieniądzach tkwiących w polskim budżecie - komentował Kamiński.
Jak mówił, "dzisiaj się okazuje, że należy kuglować, należy krzywdzić kogoś, by spełniać nierealistyczne obietnice wyborcze". - Nie można "mieć ciastko i zjeść ciastko", a wy stoicie przed takim oto dylematem - powiedział, kierując słowa do Bortniczuka. - Należy powiedzieć dzisiaj Polakom: nie, nie ma pieniędzy na dużą część obietnic, które składaliśmy nieroztropnie - dodał wicemarszałek Senatu.
Rzecznik Porozumienia: nie ma pieniędzy, bo mamy projekt zrównoważonego budżetu
Rzecznik Porozumienia wskazywał, że padają "po raz kolejny argumenty tego samego charakteru". - My cały czas nie rozmawiamy o tym, że mamy deficyt budżetowy założony na poziomie 25 miliardów złotych, 25, 30, 40, bo i takie budżety bywały w historii III Rzeczypospolitej.
Na uwagę prowadzącej program Moniki Olejnik, że w budżecie nie ma tych pieniędzy, odparł: - nie ma, bo mamy projekt zrównoważonego budżetu.
- Gdybyśmy podeszli do budżetu tak, jak wszyscy nasi poprzednicy i założyli 20, 25, 30 miliardowy deficyt, to nie mielibyśmy dzisiaj tego problemu - mówił Bortniczuk. Dodał, że "należy dążyć do tego, żeby budżet był zbilansowany". - Natomiast my nie uważamy, że zbilansowanie budżetu jest wartością nadrzędną - podsumował.
Autor: akr/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24