Zdesperowana matka 11-miesięcznego Aleksa spakowała się, ale do Belgii na razie jednak nie pojedzie. Postanowiła drogą sądową odzyskać syna. Jej były konkubent wywiózł ich wspólne dziecko.
- Policja belgijska przysłała mi informację, że Aleksowi nic nie jest, że jest cały i zdrowy. Ale nie rozumiem, czemu oddali dziecko jego ojcu - mówi Justyna Przedwojska matka porwanego chłopca. Kobieta zapowiada walkę o syna.
Ojciec porwanego 11-miesięcznego Aleksa ma w Polsce dwa prokuratorskie zarzuty. Jeden dotyczy narażenia dziecka na utratę zdrowia, drugi bezprawnego, siłowego zabrania go. Tymczasem belgijska policja po przesłuchaniu zwolniła mężczyznę, jego kolegę oraz dziecko.
- Byłam zszokowana, że go wypuścili i oddali mu dziecko. Polska policja mnie zapewniała, że gdziekolwiek go znajdą, nie oddadzą mu Aleksa - powiedziała w TVN24 matka chłopca. Kobieta zamierza walczyć o niego w polskich sądach. Jak zapowiedziała, jutro złoży pozew o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Obecnie oboje rodziców ma prawa rodzicielskie. Nie potrafią się porozumieć.
"Wywiezienie Aleksa do Belgii to przestępstwo"
Według adwokata Piotra Kruszyńskiego, wywiezienia 11-miesięcznego Aleksa przez ojca do Belgii to przestępstwo. - Absolutnie nie miał prawa tego zrobić, to przestępstwo z art. 211 kk. Jest to działanie wbrew woli drugiej osoby. Nie ma cienie wątpliwości - mówił w TVN24 adwokat. Przypomniał, że prokuratura postawiła ojcu chłopca jeszcze drugi zarzut: narażanie życia dziecka na niebezpieczeństwo.
- Można ścigać ojca, można żądać wydania dziecka. Matka ma rację, sprawa jest trudna i zajmie na pewno dużo czasu. Zabranie dziecka za granicę wymaga zgody drugiego rodzica. Nie można zabierać dziecka bez takiej zgody, w przypadku kiedy oboje rodzice maja pełnię praw rodzicielskich - uważa prawnik.
Kruszyński radził aby matka dziecka zgłosiła się do adwokata specjalisty od prawa prywatnego międzynarodowego. - Żadnego prawa nie można egzekwować siłą, jeśli jest konflikt w sprawie rozwodowej, sąd orzeka kto ma władzę rodzicielską. Jeśli egzekwuje się prawo siłowo to jest przestępstwo - zakończył adwokat.
Nie wiadomo, czy ojciec Aleksa dostał wezwanie
Wydanie przez prokuraturę postanowienia o przedstawieniu zarzutów ojcu Aleksandra automatycznie oznacza, że jest on podejrzany. Zarzuty te grożą pozbawieniem wolności do lat trzech. W przypadku ojca Aleksa może zostać zastosowany europejski nakaz aresztowania. Jednak żeby to się stało, muszą zostać zastosowane procedury, a na to potrzeba czasu.
Najpierw mężczyźnie musi zostać doręczone wezwanie do zgłoszenia się do prokuratury, by wyjaśnić tę sprawę. W sobotę polska policja miała przekazać belgijskiej takie wezwanie adresowane do ojca Aleksa. Nie wiadomo jednak, czy do tego doszło.
Jeśli mężczyzna dostał wezwanie, to powinien stawić się w poniedziałek we wrocławskiej prokuraturze. Tam zostałyby mu przedstawione zarzuty. Jeśli jednak nie pojawi się, to prokuratura może się zwrócić do sądu o wydanie nakazu aresztowania.
Policja otrzymała też od Belgów szczegóły wyjaśnień złożonych przez ojca dziecka – na razie nie chce mówić, co w nich jest. Dostała także wyniki badań Aleksandra. Zdaniem lekarza stan dziecka jest dobry. Belgowie tłumaczą, że ojciec ma pełne prawo rodzicielskie i policja nie mogła go dłużej zatrzymywać. Poza tym dziecko ma podwójne, polskie i belgijskie obywatelstwo.
Porwał własne dziecko
Do porwania doszło na Dolnym Śląsku. Po awanturze między rodzicami, ojciec uprowadził 11-miesięcznego chłopca i wraz ze swoim znajomym odjechał w nieznanym kierunku. Do awantury doszło, gdy mężczyzna, na stałe przebywający w Belgii, otrzymał pismo z informacją, że matka dziecka wystąpiła o alimenty. Mężczyzna ma pełnię praw rodzicielskich do dziecka.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24