Premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że papież Franciszek "absolutnie zgadza się" z polityką polskiego rządu względem kryzysu uchodźczego. Porównaliśmy stanowisko polskiego rządu w sprawie uchodźców z nauczaniem papieża Franciszka.
4 czerwca szef polskiego rządu rozmawiał w Watykanie z głową Kościoła katolickiego.
- Mówiłem o naszym wkładzie do różnych funduszy i co robimy, starając się odbudować szpitale i szkoły na Bliskim Wschodzie. Papież absolutnie zgadza się z naszą polityką. Nie było tutaj cienia wątpliwości, że to jest ten kierunek działań w obszarze migracji, a w szczególności uchodźców, który my prezentujemy – powiedział premier po spotkaniu z papieżem.
Czy polski rząd zgadza się z jednak z polityką Franciszka?
Franciszek o kryzysie migracyjnym
W niedzielę 6 września 2015 roku papież zaapelował na placu św. Piotra o przyjmowanie uchodźców.
- Kieruję apel do parafii, wspólnot zakonnych, do klasztorów i sanktuariów w całej Europie o konkretne wyrażenie Ewangelii i przyjęcie po jednej rodzinie uchodźców. Niech każda parafia, każda wspólnota zakonna, każdy klasztor, każde sanktuarium w Europie udzieli gościny jednej rodzinie, poczynając od mojej diecezji rzymskiej.
W kwietniu 2016 roku swoim papieskim samolotem Franciszek przywiózł z greckiej Wyspy Lesbos dwanaścioro uchodźców z trzech muzułmańskich rodzin, które uciekły z Syrii przed wojną. Powierzył je opiece rzymskiej Wspólnocie Świętego Idziego. Rok później jałmużnik papieski, arcybiskup Konrad Krajewski, oddał swoje rzymskie mieszkanie innej rodzinie z Syrii, a sam zamieszkał w biurze.
Apel Franciszka o przyjęcie uchodźców skomentował we wrześniu 2015 Jarosław Gowin. - Dogmat o nieomylności papieża nie obejmuje kwestii politycznych, czy nawet ogólnocywilizacyjnych - mówił w programie "Jeden na Jeden" TVN24. I dodał wprost, że w sprawie uchodźców Franciszek nie ma racji.
Trwała kampania przed wyborami do Sejmu. Gowin dawał do zrozumienia, że fala uchodźców z krajów muzułmańskich, której apogeum wtedy przypadło, zagraża bezpieczeństwu Europy. - Jesteśmy odpowiedzialni za ten skrawek ziemi, za bezpieczeństwo ludzi, którzy tutaj mieszkają, za bezpieczeństwo Polaków - mówił poseł.
Odnosząc się do polityki Komisji Europejskiej, a nie do nauczania papieża, postawę zakładającą przyjmowanie imigrantów nazwał "idiotycznym podejściem".
Trzy miesiące później został ministrem i wicepremierem w rządzie Beaty Szydło. Teraz jest wicepremierem u Mateusza Morawieckiego. Obydwa te rządy nie przyjęły dotąd żadnego uchodźcy.
Franciszek o korytarzach humanitarnych
- Jesteśmy wezwani do przyjęcia braci i sióstr, którzy uciekają przed wojną, głodem, przemocą i nieludzkimi warunkami życia. Wszyscy razem jesteśmy wielką siłą wsparcia dla osób, które utraciły ojczyznę, rodzinę, pracę i godność - mówił Franciszek na audiencji generalnej 26 października 2016 roku.
W lutym 2017, podczas Międzynarodowego Forum "Migracja i Pokój", podkreślał, że "przyjmowanie ludzi zmuszonych do opuszczenia swych domów jest obowiązkiem sprawiedliwości, cywilizacji i solidarności". I apelował o tworzenie korytarzy humanitarnych.
W październiku 2017 rzecznik polskiego episkopatu ks. Paweł Rytel-Andrianik tłumaczył, że korytarze polegałyby na przyjmowaniu małych grup uchodźców na leczenie specjalistyczne. Osoby te zostałyby wybrane przez międzynarodową Caritas, działającą w krajach Bliskiego Wschodu, która współpracowałaby z polskimi służbami.
Ideę korytarzy poparł poseł Kornel Morawiecki, ojciec premiera. W grudniu zeszłego roku oświadczył w TVN24: – Co do korytarzy humanitarnych, Mateusz jest przekonany. To jest naszym zadaniem, żeby tych naprawdę najbardziej potrzebujących, najbiedniejszych nieszczęśników przyjąć w tych niewielkich ilościach.
Reakcja była natychmiastowa. "Władze PiS oświadczają, że stanowisko partii rządzącej w sprawie przyjmowania uchodźców z Afryki oraz Bliskiego Wschodu jest niezmienne" - czytamy w oświadczeniu PiS.
Premier również zapewnił, że "nasze zdanie w tej sprawie (przyjmowania uchodźców) nie zmieniło się ani na jotę i nie ulegnie zmianie również po rekonstrukcji rządu".
Polski rząd nie otworzył dotąd żadnego korytarza humanitarnego.
Franciszek o pomaganiu "na miejscu"
Dlaczego? Tłumaczyła to wiceminister spraw zagranicznych Renata Szczęch w lipcu 2017 r.: - Jest to inicjatywa cenna i istotna. Niemniej, ze względu na szereg kontrowersji dotyczących innych form alokacji osób migrujących w ramach krajów członkowskich UE, na które Rząd RP nie wyraża zgody, oraz ze względu na różnego typu uwarunkowania wewnętrzne, m.in. negatywne postrzeganie osób migrujących przez społeczeństwo polskie, Rząd RP nie podjął ostatecznej decyzji dot. możliwości przyjęcia pewnej liczby osób w ramach systemu korytarzy humanitarnych.
Franciszek podkreśla, że samo roztoczenie opieki nad migrantami, którzy uciekli do innych państw, nie wystarcza. Trzeba podejmować wysiłki, aby ludzie "mieli prawo do znalezienia we własnej ojczyźnie warunków niezbędnych do godnego życia".
- My Polacy, polskie misje humanitarne, polski rząd, pomagamy tym ludziom tutaj na miejscu. To jest najbardziej efektywna pomoc - zapewniał Mateusz Morawiecki w nagraniu wideo opublikowanym przez Kancelarię Premiera w czasie wizyty szefa rządu w Libanie w lutym tego roku.
Premier twierdził, że polski rząd buduje domy w krajach zniszczonych przez wojny i przeznacza pomoc humanitarną. Jednocześnie zaznaczył, że "jako suwerenne państwo, mamy prawo do decydowania o naszej polityce imigracyjnej i o tym kogo przyjmować, a kogo nie przyjmować".
Wartość polskiej pomocy "na miejscu" w Syrii i Iraku rząd szacuje na 119,2 mln zł. W tej kwocie zawarte są jednak 73 mln zł obowiązkowej składki krajów Unii Europejskiej dla Turcji, która wzięła na siebie zatrzymanie fali uchodźców na swoim terytorium. Kolejne 18,5 mln zł to składki członkowskie w organizacjach niosących pomoc ofiarom wojen, m.in. w UNICEF, MADAD, UN OCHA. Natomiast 27,7 mln zł z rezerwy ogólnej budżetu państwa to dofinansowania dla organizacji pozarządowych, a także polskich placówek dyplomatycznych na Bliskim Wschodzie na "pomoc na miejscu".
Rzeczywista kwota, jaką rząd przeznaczył na pomoc ofiarom wojen w Syrii i Iraku, wynosi więc 46,2 mln zł. Są to dane MSZ za 2016 rok. Do czerwca 2017 rząd wydał na ten cel (włącznie ze składką turecką) 60 mln zł. Danych za cały ubiegły rok jeszcze nie ma.
Franciszek i uchodźcy z Ukrainy w Polsce
Politycy partii rządzących rozpowszechniają w międzynarodowej opinii publicznej informacje i liczby mające świadczyć, że Polska przyjmuje uchodźców. W kwietniu szef MSZ Jacek Czaputowicz powiedział dziennikowi "Le Figaro", że Polska przyjęła "2700 migrantów przysłanych przez Europę Zachodnią". Potem MSZ wytłumaczyło, że ministrowi chodziło o uchodźców przyjętych przez Polskę wiele lat temu (głównie Czeczenów), którzy nielegalnie wyjechali do Europy Zachodniej i są zawracani do Polski.
O tym, że Polska pomagała uchodźcom z Czeczenii, mówił również premier Morawiecki w czasie wspomnianej wizyty w Libanie. Przedstawiciele rządu przekonują też, że w charakterze uchodźców Polska przyjmuje tysiące Ukraińców, bo w ich kraju trwa konflikt zbrojny. O "zaangażowaniu rządu polskiego na rzecz uchodźców z Ukrainy" wspomina nawet oficjalny komunikat Stolicy Apostolskiej po wizycie Morawieckiego.
Papież tłumaczy jednak, że tylko jednoczesna realizacja dwóch form pomocy uchodźcom - przyjęcia ich oraz pomoc na miejscu - daje nadzieję na rozwiązanie problemu migracji na świecie. Franciszek nie podaje wskazówek, która forma jest skuteczniejsza. Powtarza tylko za Katechizmem, aby głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, a podróżnych w dom przyjąć.
Autor: jp\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Krystian Maj/KPRM