Oczekiwanie na nowe, albo spektakularne informacje ze strony premiera jest "przedwczesne". Tak, na trzy dni przed przesłuchaniem Donalda Tuska przed komisją hazardową, twierdzi jego rzecznik Paweł Graś. Szef rządu mimo "niewielu rzeczy do dodania" będzie miał dla posłów śledczych cały dzień. Skorzystają?
Przesłuchanie szefa rządu zaplanowano na czwartek. Donald Tusk odda się całkowicie do dyspozycji komisji bo w tym dniu nie ma w kalendarzu innych spotkań. - Ani kilka, ani kilkanaście godzin nie jest mu straszne, bardziej obawiam się o kondycję śledczych, niż o kondycję premiera - mówił odważnie w poniedziałek dziennikarzom rzecznik rządu Paweł Graś.
Nie przygotowuje się
Podczas tego samego spotkania zaznaczał jednocześnie, by żadnych sensacji po przesłuchaniu premiera się nie spodziewać. Donald Tusk nie ujawni nowych faktów, bo wszystko co miał do powiedzenia w sprawie afery hazardowej już - zdaniem Grasia - powiedział.
- Premier nie przygotowuje się do przesłuchania w żaden specjalny sposób, bo wie, co chce przed komisją powiedzieć, wie jakie było kalendarium zdarzeń i wszystko co miał w tej sprawie do powiedzenia, powiedział na pierwszej konferencji po tych wydarzeniach i niewiele będzie miał do dodania - podkreślił Graś. Dodał, że na to, co szef rządu powie przed komisją śledczą, "nie miały żadnego wpływu dotychczasowe przesłuchania".
Graś nie obawia się też o nerwy Tuska. Bo choć rzecznik zauważa, że mieliśmy okazję poznać oceniający sposób formułowania pytań przez posłów PiS w komisji śledczej, to jednak "premiera nie daje się łatwo wyprowadzić z równowagi i tak na pewno będzie w czwartek".
Źródło: TVN24, PAP