Przeciwko "ciężkiemu losowi listonosza" postanowił zbuntować się jeden z pracowników firmy oferującej usługi pocztowe. Zawartość torby z przesyłkami tak mu ciążyła, że zamiast roznosić listy porzucił je pod krzakiem w lesie w miejscowości Równia. Jak twierdził, miał za dużo przesyłek do doręczenia. Ponad 500 kopert znalazł jeden z mieszkańców powiatu bieszczadzkiego i natychmiast zgłosił to na policję. Leniwemu pracownikowi grozi teraz do 5 lat więzienia.
Jak mówi rzecznik prasowy podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Policji, Paweł Międlar, listonosz przyznał się, że wyrzucił listy w lesie, bo "miał zbyt wiele przesyłek do doręczenia".
"Przerosły go obowiązki"
- Obowiązki w firmie pocztowej go przerosły - tak się tłumaczył. Twierdził, że obszar powiatu bieszczadzkiego jest niedogodny dla doręczyciela. Między jednym a drugim adresatem jest czasem kilkanaście kilometrów, toteż nie będzie wypełniał precyzyjnie obowiązków - relacjonuje Międlar.
23-letniemu listonoszowi grozi teraz do 5 lat więzienia.
- Grzegorzowi Ś. przedstawiono zarzut z art. 276 kk, tj. ukrycia ponad 556 dokumentów, chodzi tutaj głównie o przesyłki adresowane przez różne instytucje do mieszkańców powiatu bieszczadzkiego - tłumaczy Wiesława Basak z prokuratury okręgowej w Krośnie.
Autor: eos/sk / Źródło: tvn24