Wizyta pierwszej damy była wpisana w jakiś sposób w kontekst polityczny, bo żeby rozwiązać tę sprawę, trzeba decyzji politycznej - przyznał w "Piaskiem po oczach" rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Podkreślił jednak, że małżonka prezydenta "nie jest politykiem, premierem, ministrem, urzędnikiem". - Chodziło o to, żeby protestujący w Sejmie mieli poczucie, że pani prezydentowa zna ich postulaty - dodał.
- Pani prezydentowa jest zawsze chętna, otwarta i gotowa na różnego rodzaju spotkania. Jest bardzo aktywna w działalności charytatywnej, społecznej, kulturalnej, ale nie robi z tego wielkiego szumu medialnego - powiedział w "Piaskiem po oczach" w TVN24 rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
Nawiązał do czwartkowego spotkania pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy z przebywającymi w gmachu Sejmu rodzicami i opiekunami osób z niepełnosprawnościami.
"Wizyta wpisana w kontekst polityczny"
Jak przyznał Łapiński, ta wizyta była "w jakiś sposób wpisana w kontekst polityczny". - Bo żeby rozwiązać tę sprawę, trzeba decyzji politycznej - podkreślił.
Protestujący w Sejmie rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych zwrócili się w czwartek w liście do pierwszej damy o spotkanie w Sejmie. "Liczymy na pani przybycie i wsparcie naszych postulatów" - napisali w zaproszeniu, które przekazał małżonce Andrzeja Dudy ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
- Pani prezydentowa uznała, że odpowie pozytywnie na tę prośbę, spotka się z osobami protestującymi, bo środowisko osób niepełnosprawnych jest jej doskonale znane - mówił w piątek w TVN24 rzecznik prezydenta. - Wiele razy uczestniczyła w różnego rodzaju spotkaniach, odwiedzała osoby niepełnosprawne w różnego rodzaju ośrodkach, dlatego ta tematyka jest jej bardzo dobrze znana - zapewnił.
"Pani prezydentowa nie jest politykiem"
Łapiński zaznaczył jednak, że "pani prezydentowa nie jest politykiem, premierem, ministrem, urzędnikiem". - Jest małżonką pana prezydenta. Czynnie w polityczne spotkania się nie angażuje - powiedział.
Dodał, że pierwsza dama w czwartek, jadąc na spotkanie z protestującymi chciała, żeby ono się odbyło spokojnie, bez udziału kamer.
- Chodziło o to, żeby pójść, porozmawiać z tymi osobami protestującymi w Sejmie, żeby miały poczucie, że pani prezydentowa też zna ich postulaty, nad nimi się pochyla, nie jest tak, że w ogóle tych postulatów nie słyszy - mówił.
- Pani prezydentowa wybrała model aktywnej pierwszej damy, która wyjeżdża, spotyka się, odwiedza szkoły, hospicja, szpitale, ludzi potrzebujących, wspiera różne organizacje, udziela się także w różnego rodzaju akcjach kulturalnych, spełnia także funkcję pierwszej damy, to znaczy towarzyszy panu prezydentowi podczas podróży zagranicznych - wyliczał Łapiński. - Ale uszanujmy tę decyzję pani prezydentowej, że nie bierze udziału czynnego w różnego rodzaju działalności politycznej. Jest w tym konsekwentna - ocenił.
"Obywatel Krzysztof Łapiński odpowiada na pytanie"
Rzecznik prezydenta odniósł się do zapowiedzi Andrzeja Dudy, że złoży w Senacie wniosek, aby referendum konsultacyjne w sprawie konstytucji odbyło się 10 i 11 listopada.
Łapiński pytany, co zrobi, jeśli podczas referendum przyjdzie mu odpowiedzieć na pytanie, czy woli system prezydencki, czy kanclerski, odpowiedział, że prezydent przedstawi pytania dopiero w ciągu najbliższych tygodni.
- Pan prezydent powiedział przede wszystkim, że jemu zależy nawet nie tyle na tym, czy będzie system kanclerski, czy prezydencki, tylko żeby konstytucja była spójna - przekonywał rzecznik prezydenta.
Dopytywany, jak zachowałby się "obywatel Krzysztof Łapiński", gdyby jednak takie pytanie się pojawiło, odpowiedział: - Obywatel Krzysztof Łapiński odpowiada na pytanie tak: w dzisiejszej konstytucji, na co pan prezydent zwracał uwagę, mamy prezydenta z mocnym mandatem społecznym, bo pochodzi z wyborów powszechnych. Natomiast kompetencje jego w konstytucji są często tylko i wyłącznie blokujące, nie są tak mocne, jakby wynikało z jego mandatu społecznego.
Jak podkreślił, "trzeba się zdecydować na któryś model". - Ale dzisiaj, skoro jestem urzędnikiem pana prezydenta, to moja odpowiedź jest oczywista. Uważam, że prezydent wybierany taką większością, czyli 50 procent biorących udział w głosowaniu, mający mocny mandat społeczny, powinien mieć odpowiednie uprawnienia - stwierdził Łapiński.
Apelował, aby nie sprowadzać referendum do tego, czy ma być system prezydencki, czy system kanclerski. - Prezydent wielokrotnie mówił, że tu bardziej chodzi o pewną spójność. Jeśli się decydujemy na wybory powszechne prezydenta, to dajmy też prezydentowi odpowiednie uprawnienia. Jeśli się decydujemy na inny system, że prezydent jest wybierany przez Zgromadzenia Narodowe, to wtedy faktycznie prezydent może bardziej pełnić rolę ceremonialną - powiedział.
"Przyszła konstytucja nie będzie pisana dla prezydenta"
Pytany, czy prezydent ma poczucie, że ma za mało władzy, Łapiński odparł: - Prezydent Andrzej Duda mówi jasno, że ten projekt referendum konsultacyjnego, czy ewentualna przyszła konstytucja, nie będzie pisana dla niego, tylko dla następnych pokoleń polityków, Polaków.
- Dla nich pan prezydent chce rozpocząć tę debatę, dla nich ma być pisana ta nowa konstytucja w następnych latach - podsumował.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24