W kampanii wyborczej PiS opuszczony i niszczejący budynek dawnej fabryki nici w Nowej Soli stał się symbolem Polski w ruinie. Teraz ma być symbolem "dobrej zmiany", bo z pomocą finansową rządu ruiny właśnie są usuwane, a wkrótce powstaną tam nowe drogi, parkingi i park. Zaskakująca może być ta pomoc z rezerwy budżetowej państwa dla miasta, którego prezydent porównuje PiS do bolszewickiej partii, a wicepremiera Morawieckiego nazywa ministrem z PowerPointa. Materiał "Czarno na białym".
Fabryka nici "Odra" była niegdyś centrum przemysłowym Nowej Soli. Upadła posłużyła Beacie Szydło w kampanii parlamentarnej jako symbol nieudolnych rządów poprzedniej ekipy i zapowiedź dobrej zmiany PiS. - To jest teren, który można wykorzystać. Dzisiaj zapomniany i zaniedbany - mówiła wówczas Szydło. Te słowa uraziły mieszkańców Nowej Soli. O krok dalej poszedł prezydent miasta (polityk Nowoczesnej) Wadim Tyszkiewicz. Na swoim profilu w mediach społecznościowych po wygranych przez PiS wyborach zaczął zamieszczać takie wpisy: "(…) Obecny rząd jest mistrzem w szukaniu wrogów. Dyplomacja? Miał rację śp. Władysław Bartoszewski , nazywając ich dyplomatołkami (…)"; "(…) Liczy się posłuszeństwo i służalczość wobec partii. To bolszewizm w coraz czystszej postaci. Strach się bać. Tylko czekać jak przyjdą i po mnie (…)" ; "Miał być Budapeszt, jednak mamy Mińsk, a na horyzoncie Pjongjang. Władza deprawuje, ale władza absolutna deprawuje absolutnie". Nastąpił jednak przełom. Słynne już ruiny dawnej fabryki "Odra" znikają, wkrótce ruszy przebudowa, która też ma być symbolem. Teren należy obecnie do Skarbu Państwa. Pieniądze na trwającą już rozbiórkę pochodzą z budżetu, a dokładnie z jego rezerwy. To prawie 2 mln zł. Uprzątnięte grunty przejmie miasto, które na ich rewitalizację dostanie z UE prawie 14 mln zł. Będą nowe drogi, parkingi, park. Współpraca z rządem PiS zaskakuje w kontekście ostrej krytyki, jakiej prezydent Nowej Soli nie szczędził rządzącej partii. Na swoim profilu społecznościowym krytykował również ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego "(…)Panie Morawiecki, ponoć ludzie dzielą się na tych 'co mają prezentacje w Power Poincie' i na tych: 'co mają coś konkretnego do powiedzenia'. Niestety pan, przynajmniej na razie, zalicza się do tych pierwszych. Oprócz pustosłowia, warto byłoby przejść do konkretów. Czekamy (…)" - pisał.
Tyszkiewicz tłumaczy jednak, że pieniądze pochodzą z rezerwy budżetowej, a nie od Morawieckiego. - Bardzo dziękuję, że potrafimy się wznieść ponad podziałami na poziomie samorządów - mówi prezydent w rozmowie w reporterką "Czarno na białym".
"Na wojennej ścieżce"
- Jest na wojennej ścieżce zdecydowanie. Mimo tej wrogiej postawy wobec krajowego PiS-u Tyszkiewiczowi udaje się na przykład ściągnąć pieniądze na ważne dla miasta inwestycje. Od rządu dostał 2 mln zł na rozbiórkę starej fabryki "Odry", a PiS przy okazji mówi, że to też ich sukces, czym chwali się wicewojewoda z Nowej Soli, więc wszyscy ogłaszają sukces poniekąd zgodnie z prawdą - uważa Artur Łukasiewicz, szef oddziału "Gazety Wyborczej" w Zielonej Górze.
PiS może zatem chwalić się spełnioną obietnicą, a prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz poprawą wizerunku miasta.
- Tyszkiewicz ich wyedukował, że warto razem inwestować w poważne przedsięwzięcia, bo to jest z korzyścią dla mieszkańców i tejże partii, która akurat trzyma kasę - dodaje Łukasiewicz. - Jeżeli ktoś się zacznie politycznie obrażać i mścić się za to, że ja mam inne poglądy niż on, no to już będzie źle. To ja sobie czegoś takiego nie wyobrażam - podkreśla Tyszkiewicz.
"Absolutny dominator"
W polityce lokalnej Wadim Tyszkiewicz ma pozycję, której wszyscy mogą mu zazdrościć. W czasie nagrywania ulicznej sondy reporterka "Czarno na białym" nie spotkała nikogo, kto powiedziałby coś złego o prezydencie Nowej Soli. W ostatnich wyborach uzyskał 86 proc. poparcia, a to już jego czwarta kadencja. Miastem rządzi od 2002 r. - Ma w swoim mieście pozycję absolutnego dominatora - twierdzi Artur Łukasiewicz, szef oddziału "Gazety Wyborcze" w Zielonej Górze. Aby zrozumieć ten fenomen - paradoksalnie - trzeba powrócić do symbolu Polski w ruinie. W 2002 r., gdy Tyszkiewicz przejął stery w mieście kończyły się procesy likwidacyjne fabryki nici "Odra". Dotychczas dawała ona zatrudnienie około 4 tys. nowosolan. Upadły też drugie zakłady, które zatrudniały prawie tyle samo osób. Dla miasta przyszły wówczas ciężki czasy. Bezrobocie sięgnęło prawie 40 proc. - Wiele lat temu postawiliśmy sobie za główny cel odbudowę gospodarki. Ja w ogóle uważam, że gospodarka jest najważniejsza. Bez używania sloganów zabraliśmy się do ciężkiej roboty. Efekt jest taki, że dzisiaj bezrobocia praktycznie nie ma w ogóle. Czasami przychodzą do mnie pracodawcy i mówią: panie prezydencie, mamy problem z pracownikami. A ja w duchu sobie myślę: kurczę, 14 lat na to czekałem - mówi prezydent miasta Wadim Tyszkiewicz. Najpierw były krasnale. Powstało 300 fabryk głównie eksportujących figurki do Niemiec. O tym czasie przypomina Park Krasnala. Zatrudnienie nowosolanie dziś znajdują w innych miejscach. Istnieje w Nowej Soli specjalna strefa ekonomiczna.
- Tutaj będę nieskromny. Jestem mistrzem w pozyskiwaniu inwestorów - mówi Tyszkiewicz. Jak zauważa szef oddziału "Gazety Wyborczej w Nowej Soli opozycja w zasadzie nie istnieje. W Radzie Miejskiej na 21 członków 18 jest z Komitetu Wyborczego Wadima Tyszkiewicza, 2 z Komitetu Nowosolanie Razem, 1 niezrzeszony. Nikogo z PiS. To zaskakujące w miejscu, w którym rok później w wyborach parlamentarnych wygrało PiS. - Stara się. Robi wszystko, żeby szło to do przodu. Szkoda trochę, że momentami się zbyt emocjonuje i konfliktuje z różnymi stronami. To nie sprzyja. Myślę, że - jako samorządowiec - powinien poskromić swoje ambicje polityki ogólnokrajowej - mówi Robert Paluch, wicewojewoda lubuski, PiS. - Tyszkiewicz jest problemem dla partii i elit woj. lubuskiego. Oni się z nim liczą. Tak naprawdę nikt nie chciałby mieć w Tyszkiewiczu przeciwnika czy wroga - uważa Łukasiewicz.
Autor: js/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24