Krajowy Rejestr Sądowy może dziś zdecydować, czy wpisać do rejestru nowe władze TVP, czy zostawić stare. Oba zarządy, ten, na którego czele stoi Andrzej Urbański i ten Piotra Farfała, zarzucają sobie nawzajem bezprawne działania i czekają na decyzję z niepokojem.
- Dziś zapisy w KRS są jednoznaczne. Jako zarząd figurują tam: Andrzej Urbański, Sławomir Siwek i Marcin Bochenek. Jeśli sąd te zapisy zmieni, zmieni się stan prawny, jeśli nie zmieni, zostanie ten sam zarząd, i tylko on będzie mógł realizować zobowiązania prawne - mówił Urbański.
Zawieszony zarząd liczy, że sprawa jest na tyle skomplikowana, że sąd będzie długo ją rozpatrywał. Mają nadzieję, że to skłoni p.o. prezesa Piotra Farfała do ustępstw. Sławomir Siwek sugeruje, że tak się już dzieje. - Był sygnał od Rudomino (oddelegowany do zarządu spółki członek rady nadzorczej TVP - red.), by się układać, ale nas nie interesuje rozmowa o tym, jak przeżyć jeszcze dwa tygodnie. Chcemy mówić o przyszłości mediów publicznych - mówi dotychczasowy wiceprezes TVP. Rudomino zaprzeczył.
Naruszenie kontraktu dziennikarzy
Konflikt dotyka również dziennikarzy TVP. Hanna Lis została zawieszona przez szefa redakcji i zniknęła z grudniowego programu "Wiadomości". Ponieważ nie została o tej decyzji poinformowana oficjalnie, postanowiła ją zignorować i normalnie pojawiać się w pracy. Ostatecznie zmieniła zdanie.
Dyrekcja Agencji Informacyjnej TVP zapewnia, że ta sytuacja nie potrwa długo. Chce, by Hanna Lis wróciła po Nowym Roku do pracy. Jednym z powodów jest to, że dziennikarka może zażądać wysokiego odszkodowania za naruszenie kontraktu. Przewiduje on, że będzie prowadziła określoną ilość wydań "Wiadomości" w miesiącu.
Źródło: tvn24.pl, "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: dla tvn24.pl Jacek Fedorowicz