Komisja regulaminowa i spraw poselskich rekomenduje Sejmowi uchylenie immunitetu posłance Nowoczesnej Kamili Gasiuk-Pihowicz i tym samym udzielenie zgody na pociągnięcie jej do odpowiedzialności cywilnej - taką uchwałę przyjęto podczas środowego posiedzenia komisji.
O uchylenie posłance immunitetu wnioskował były minister skarbu Dawid Jackiewicz z PiS, który wytoczył jej proces o ochronę dóbr osobistych. Pozew w tej sprawie został złożony w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu. Jackiewicz domaga się od Gasiuk-Pihowicz zadośćuczynienia w kwocie 100 tys. złotych.
"Nie dam się zastraszyć"
Gasiuk-Pihowicz, komentując środowe stanowisko komisji, oceniła, że jest ono "niekorzystne dla debaty publicznej". - Ja zawsze poruszam najtrudniejsze kwestie, stawiam trudne pytania w interesie publicznym i będę to nadal robić. Absolutnie nie dam się zastraszyć pozwami na wysokie kwoty - podkreśliła.
Głosami polityków PiS Komisja Regulaminowa zagłosowała za uchyleniem mi immunitetu w sprawie z pozwu Dawida Jackiewicza. Zawsze poruszam najtrudniejsze kwestie i stawiam pytania w interesie publicznym i będę nadal to robiła. Nie dam się zastraszyć pozwami na wysokie kwoty. pic.twitter.com/Jur0PA1C0x
— KamilaGasiukPihowicz (@Gasiuk_Pihowicz) 22 listopada 2017
Pozew byłego ministra skarbu dotyczy wypowiedzi posłanki Nowoczesnej, która padła podczas lipcowych prac w Sejmie nad ustawami o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. - Ja bym chciała przypomnieć Państwu kilka faktów. Dawid Jackiewicz – były minister skarbu w obecnym rządzie Beaty Szydło – w czasie poprzednich rządów PiS w 2006 r. brał udział w awanturze, która doprowadziła do śmierci bezdomnego człowieka. Polityk PiS wdał się z nim w szarpaninę, popchnął go, głowa tego bezdomnego człowieka roztrzaskała się o beton. A potem co zrobiła prokuratura Ziobry? Umorzyła sprawę partyjnego kolegi, mimo że po awanturze z nim zginął człowiek - mówiła wówczas Gasiuk-Pihowicz.
Obecny na środowym posiedzeniu komisji pełnomocnik Jackiewicza, argumentował, że lipcowa wypowiedź Gasiuk-Pihowicz naruszyła godność byłego ministra skarbu a także naraziła go na utratę zaufania publicznego, które jest mu niezbędne, jako osobie publicznej. - Twierdzenia przedstawione przez panią poseł nie tylko nie polegają na prawdzie, ale również w odniesieniu do pana Dawida Jackiewicza pozostają dalece bezprawne i oszczercze - powiedział prawnik.
Wskazywał przy tym, że postanowienie o umorzeniu postępowania przygotowawczego w sprawie śmierci mężczyzny zostało wydane 14 grudnia 2007 roku, kiedy to ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym nie był już Zbigniew Ziobro, a wskazany na te stanowiska przez ówczesnego premiera Donalda Tuska, Zbigniew Ćwiąkalski.
Myślę, że nie bez przypadku próba odebrania mi immunitetu ma miejsce tuż przed debatą dotyczącą niezależności sądownictwa. PiS jak do tej pory w żadnym z czterech podobnych wniosków nie pozwolił na odebranie immunitetu swoim politykom @PatrykJaki @D_Tarczynski @JacekZalek
— KamilaGasiukPihowicz (@Gasiuk_Pihowicz) 22 listopada 2017
Gasiuk-Pihowicz napisała na Twitterze, że jej zdaniem "nie bez przypadku próba odebrania immunitetu ma miejsce tuż przed debatą dotyczącą niezależności sądownictwa. PiS jak do tej pory w żadnym z czterech podobnych wniosków nie pozwolił na odebranie immunitetu swoim politykom".
"Analogie nasuwały się same"
Gasiuk-Pihowicz broniła się, że nie sugerowała żadnej odpowiedzialności Jackiewicza za śmierć mężczyzny - chodziło jej tylko o nieprawidłowe - w jej ocenie - działanie ówczesnej prokuratury, która umorzyła postępowanie w tej sprawie na wczesnym etapie. - Moja wypowiedź była wyrażona w związku z istotnym tematem, jakim było to, że obecnie rządząca partia dąży do upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości. Analogie nasuwały się same - tłumaczyła posłanka.
Przyznała, że przywołana przez nią sprawa Jackiewicza była "parlamentarnym ciosem wymierzonym w bardzo czuły dla polityków PiS punkt". - Ale to był cios, który został zadany zupełnie fair. On był zgodny z zasadami debaty parlamentarnej, w pełni zgodne z przepisami prawa - zaznaczyła Gasiuk-Pihowicz. Dodała, że pozew Jackiewicza traktuje jako "próbę zakneblowania jej ust".
Występujący jako pełnomocnik Gasiuk-Pihowicz poseł PO Borys Budka podkreślał, że wypowiedź posłanki Nowoczesnej była rzetelna i nie naruszyła dóbr osobistych byłego ministra skarbu. Przypomniał, że w podobnych przypadkach dotyczących polityków PiS, m.in. wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, wiceszefa MON Bartosza Kownackiego, czy posła Dominika Tarczyńskiego, sejmowa większość była przeciwna uchyleniu im immunitetu. - Ile trzeba mieć w sobie hipokryzji, żeby udawać, że w tamtych przypadkach, to państwo nie widzicie problemu, a tutaj nagle tak bardzo chcecie, żeby sądy badały sprawę - powiedział Budka.
"Powinna to pani udowodnić przed sądem"
Posłowie PiS przekonywali z kolei, że Gasiuk-Pihowicz powinna stanąć przed sądem i tam bronić swoich racji. - Pani poseł, pani jest obrońcą wolnych sądów, przekonuje pani, że ma rację, więc powinna to udowodnić przed sądem - zwrócił się do posłanki Nowoczesnej Arkadiusz Mularczyk z PiS. W podobnym tonie wypowiadał się jego klubowy kolega Andrzej Matusiewicz. W jego ocenie wypowiedzi Gasiuk-Pihowicz naruszyły dobra osobiste Jackiewicza.
Po zakończeniu obrad komisji w obronie Gasiuk-Pihowicz wystąpili wspólnie posłowie: Nowoczesnej, Platformy i PSL. Przewodnicząca klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer oceniła, że uchwała komisji jest próbą "zastraszania opozycji". - Mamy takie głębokie przekonanie, że PiS nie potrafiąc poradzić sobie z Kamilą w debacie parlamentarnej, posuwa się do środków, które są nie czym innym, jak próbą kneblowania i zastraszania opozycji - powiedziała Lubnauer.
Trwa wyniszczająca walka z opozycją
PiS chce uchylić immunitet @Gasiuk_Pihowicz.
Dziękuję @Platforma_org i @nowePSL za wspólną obronę posłów. W sprawach fundamentalnych musimy być razem. #Sejm pic.twitter.com/R7r0AA4c1u— Ryszard Petru (@RyszardPetru) 22 listopada 2017
Sprawa dotyczy wydarzeń z 28 grudnia 2006 r. Jadącą tego dnia autobusem, wraz z synem, żonę Dawida Jackiewicza zaczepił pijany i agresywnie zachowujący się mężczyzna. Wykrzykiwał, że chłopiec jest jego dzieckiem i próbował go wyszarpnąć matce. Kobieta wysiadła z autobusu i wezwała męża przez telefon. Pijany, 50-letni mężczyzna wysiadł jednak za nimi, wyrwał chłopca i chciał się z nim oddalić. Jackiewicz, który przyjechał na miejsce zdarzenia, popchnął mężczyznę. 50-latek upadł, uderzając się w głowę. Po kilku dniach zmarł w szpitalu. W grudniu 2007 roku wrocławska prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie.
Autor: mnd/sk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24