- To jest przykład na przestępstwo etyczne - mówi Andrzej Halicki z PO. Janusz Zemke z LiD uważa, że takich działań szef BOR-u nie powinien podejmować bez formalnego polecenia, a Karol Karski z PiS w ogóle wątpi w słowa obecnego szefa BOR o tym, że w czerwcu 2007 rozmowy pielęgniarek były zagłuszane.
- Mam do obecnego szefa BOR-u takie samo zaufanie jak do ministra Ćwiąkalskiego, czyli żadne. To, co oni powiedzą, ma wyłącznie znaczenie polityczne - komentuje informacje generała Mariana Janickiego o zagłuszaniu rozmów pielęgniarek poseł PiS Jacek Karski w "Magazynie 24 godziny".
- Kancelaria Premiera jest miejscem, gdzie pewne rozmowy muszą być w taki sposób ochraniane. Możliwe, że pielęgniarki znalazły się w obrębie takich działań osłonowych dodaje polityk PiS.
To kwestia etyki - Zastosowano metodę niegodną. Niepokoi mnie, kto podjął wówczas decyzję i to, że nie możemy się tego dowiedzieć. Jest sugestia, że zapadła ona z pominięciem pewnych struktur i reguł. Szef BOR-u, który wówczas podobno podjął takie działania wyłącznie na podstawie telefonu od wicepremiera Gosiewskiego, nie powinien podejmować takich działań na telefon - komentuje sytuację poseł LiD Janusz Zemke. Nie ma on wątpliwości, że w czerwcu zagłuszanie telefonów pielęgniarek stosowano, ma jednak wątpliwość czy zagłuszanie było działaniem nielegalnym.
- To jest przykład na przestępstwo etyczne. W imię czego? W imię zachowania władzy. Obowiązkiem władzy było rozmawiać, tymczasem stosowano metody operacyjne, policyjne, w zupełnie niezrozumiałych sytuacjach. - kwituje całą sytuację Andrzej Halicki z PO.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24