Wszystkie chwyty dozwolone - tak najkrócej można podsumować wyborczą rywalizację w eurokampanii. Była wojna na spoty, a także ostre spory między PO i PiS wokół niemieckich roszczeń i kryzysu. Nie zabrakło też świńskich zadów i wyborczych wpadek. Dużą aktywność wykazał też prezydent Lech Kaczyński, który nie namawiał co prawda do głosowania na PiS, ale ostro krytykował rząd.
Politycy traktują wybory do Parlamentu Europejskiego jako test poparcia dla swoich partii przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Dodatkowo wynik, jaki osiągnie Platforma, będzie sprawdzianem popularności gabinetu Donalda Tuska.
I dlatego cała kampania przed eurowyborami kręciła się wokół tego, co zrobił, a czego nie zrobił obecny rząd. Bez echa przeszło natomiast to, co poszczególne partie chcą zrobić w Parlamencie Europejskim, i jaki jest ich program wyborczy.
Wojna na spoty i wyborcze wpadki
W eurokampanii nie obyło się bez wojny na wyborcze reklamówki. PiS-owi udało się pozyskać aktorkę, która wystąpiła w spocie PO z poprzedniej kampanii. W tej, namawiała, by dać "żółtą" kartkę rządowi za niespełnione obietnice. Dostało się też samemu premierowi. „Donald nie ścigaj się z żółwiem. Weź się do roboty. Wybuduj te autostrady”, „Guma Donald! Prędzej ci portfel pęknie” - brzmiały hasła w spotach PiS.
Platforma wykorzystała w swojej reklamówce wyborczą gafę prezesa PiS. Na jednym ze spotkań zaapelował do partyjnych działaczy, by głosowali na... Platformę Obywatelską.
W ostatnim dniu kampanii PO odpowiedziała PiS-owi reklamą w prasie, w której prezentując świńskie zady "pokazała", gdzie PiS ma rolnicze dopłaty. Jarosław Kaczyński stwierdził, że to sprowadzanie kampanii do poziomu chlewu.
Wcześniej to właśnie Platforma zaliczyła największą spotową wpadkę. W przewijającej się przez reklamówkę mapie Polska kończyła się na Zalewie Szczecińskim, Świnoujście było już niemieckie. – To masakra – podsumował błąd poseł PO Sławomir Nitras.
Wiece, czy spotkania czarownic
Spotkania z wyborcami przeszły bez większego echa. Poza tym, który zorganizował Zbigniew Ziobro. Okazało się bowiem, że nie był to wiec tylko... "zlot czarownic" - przynajmniej zdaniem zwolenników byłego ministra sprawiedliwości. Stwierdzenie takie padło, kiedy na spotkaniu pojawiły się rywalki polityka PiS: Róża Thun z PO i Joanna Senyszyn z SLD. Obie panie chciały z nim porozmawiać, jednak od zebranych usłyszały:- Won z sali! Wynocha!
Doszło do kilku procesów w trybie wyborczym. Najgłośniejszym był ten, który europoseł PO Tadeusz Zwiefka wytoczył Radiu Maryja. Polityk poczuł się urażony tym, że rozgłośnia zarzuciła mu, iż bierze diety z PE, a nie bierze udziału w posiedzeniach. Złożył pozew i wygrał.
Wyborcze gry wokół kryzysu
Mimo, że w eurokampanii nie brakowało śmiesznych akcentów, to główną jej oś stanowił spór między PO i PiS. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego zarzucali rządowi, że nie nic nie robi w sprawie kryzysu, i ukrywa informacje o "gigantycznej" dziurze w budżecie.
Oliwy do ogania dolało orędzie prezydenta, wygłoszone w Sejmie pod koniec maja. Lech Kaczyński przekonywał, że wykonanie budżetu szwankuje, a Polacy gubią się niejasnościach.
Platforma, wystąpienie głowy państwa określiła krótko: to wsparcie partii brata w kampanii wyborczej i gra kryzysem na potrzeby wyborów. Kropkę nad "i" postawił Stefan Niesiołowski: - Lech Kaczyński nie udaje, że jest PiS-owskim działaczem partyjnym. Polska nie ma prezydenta. Na tym stanowisku jest wakat.
Polityczny sprint prezydenta i premiera
Lech Kaczyński był aktywnym politykiem w eurokampanii. Nie przekonywał co prawda, żeby głosować na PiS, ale w czasie licznych spotkań i przemówień ostro krytykował rząd. - Niektóre chwyty - nie będę określał, której strony, ale domyślacie której - są według mnie zdecydowanie poniżej pasa - mówił prezydent.
Kropkę nad „i” w recenzowaniu obecnej ekipy postawił podczas uroczystości 20. rocznicy obalenia komunizmu. - Cudów nie ma, wszystko to ściema – stwierdził.
I zachęcał, by przed głosowaniem zastanowić się, które rządowe obietnice zostały spełnione, a które nie.
Politycy PO nie kryli irytacji działaniami Lecha Kaczyńskiego. Twierdzili, że topniejące sondaże Platformy to skutek "zmasowanej kampanii" z udziałem prezydenta. Platforma musiała więc rzucić "wszystkie ręce na pokład", bo jeszcze na dwa tygodnie przed głosowaniem kampania partii prawie nie była widoczna. Zirytowany tym premier Donald Tusk ruszył w Polskę. Był m.in. u rolników, hutników, strażaków i sołtysów. Wziął też udział w większości wyborczych konwencji Platformy.
Na ostatniej prostej szef rządu ogłosił pakiet antykryzysowy (pomoc dla firm, które ucierpiały w kryzysie) w Hucie Stalowa Wola, a wcześniej spotkał się z częścią stoczniowych związków zawodowych.
Wyciągnęli stare tematy
Lech Kaczyński postawił na wojaże, jego brat Jarosław też jeździł, ale dodatkowo postanowił przypomnieć wszystko to, co mówił w poprzedniej kampanii. Ożył więc podział na "my" - "oni", choć tym razem "ZOMO", zastąpiła "półka". Jarosław Kaczyński stwierdził, że PiS i PO to partie z innej półki. Precyzując, oświadczył, że jego ugrupowanie jest z tej "wyższej". Ale ostatecznie najważniejszym tematem i tak stały się niemieckie roszczenia.
Sprawa zaczęła się od przyjęcia przez niemieckie partie CDU i CSU wspólnej odezwy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w której zaczęli się domagać wstrzymania procesu rozszerzenia UE oraz "międzynarodowego potępienia wypędzeń". Po tym w Polsce ruszyła polityczna lawina.
Uderzenie raportem
Na ostatniej prostej temperaturę eurokampanii podgrzał raport Biura Bezpieczeństwa Narodowego (podległe prezydentowi) w sprawie zamordowania polskiego inżyniera przez talibów. Za jego śmierć obwiniono rząd, któremu zarzucono nieudolność w koordynacji akcją odbicia inżyniera z rąk porywaczy.
- Nie zawsze się udaje się uratować zakładnika. Wykorzystywanie tego w grze politycznej jest nieprzyzwoite - denerwował się szef MSZ Radosław Sikorski któremu autorzy raportu przypisali polityczną odpowiedzialność za zbrodnię.
Kampanijne kwiatki, czyli jak się wypromować
SLD miał nie prowadzić negatywnej kampanii, ale nie wytrzymał i wypuścił spot, "obśmiewający" Mariana Krzaklewskiego, jedynkę PO na Podkarpaciu. Jako podkład muzyczny wykorzystano piosenkę: "Marian Krzaklewski to nasz kandydat, piękny Maryjan, mądry Maryjan" z prezydenckiej kampanii w 2000 r.
Niemal niezauważalna była kampania PSL. Głośniej zrobiło się jedynie, kiedy Janusz Piechociński zatrudnił Nigeryjczyków jako żywe billboardy. - Są bardziej wydajni i przyciągają wzrok - tłumaczył polityk PSL.
Głośnym echem odbiła się też kampania wizerunkowa kandydata SLD Wojciecha Olejniczaka, który na okładce jednego z tygodników pojawił się w mocno rozpiętej koszuli, prezentując swój tors. - Ciacho - podsumowała jego partyjna koleżanka Joanna Senyszyn.
Libertas (z jego list startują politycy LPR), który w sondażach nie przekracza progu wyborczego, prowadził swoją kampanię głównie na konferencjach prasowych, które transmitowała TVP, kierowana przez związanego z LPR Piotra Farfała.
mac//mat
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24