"Rżenie i tętent szarżujących wierzchowców" czy też "opancerzeni strzelcy, piechurzy i ciężkozbrojni rycerze" - to wyrażenia, z jakimi zmagali się obcokrajowcy biorący udział w konkursie o tytuł Cudzoziemskiego Mistrza Języka Polskiego. Wygrał Francuz Enguerran Massis, który popełnił w dyktandzie najmniej błędów.
Organizowane przez Szkołę Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego dyktando odbyło się w Cieszynie już po raz trzynasty. Tekst dyktanda, zatytułowany "Pamięć wielkiej wiktorii", ułożyła prof. Aldona Skudrzyk z zakładu językoznawstwa pragmatycznego Wydziału Filologicznego śląskiej uczelni.
Zwycięzca sprawdzianu, 22-letni Enguerran Massis nie ma polskich korzeni. Sam nauczył się polskiego od podstaw. Do Polski trafił jako wolontariusz, w ramach unijnego programu Wolontariatu Europejskiego. Bardzo podoba mu się polskie słowotwórstwo, a najwięcej problemów sprawia mu interpunkcja. W najeżonym pułapkami sobotnim dyktandzie zrobił zaledwie kilka błędów.
Przyjechali specjalnie na konkurs
Tytuł pierwszej Cudzoziemskiej Wicemistrzyni Języka Polskiego zdobyła Rosjanka Anait Wielan, a drugimi wicemistrzyniami zostały ex equo Mariana Pytlowana z Ukrainy i Nastassia Baranowa z Białorusi. Ta ostatnia laureatka przyjechała do Cieszyna specjalnie, by napisać sprawdzian. Na co dzień jest studentką Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego w Mińsku.
Wszyscy laureaci otrzymują cenne nagrody książkowe, a wszyscy uczestnicy konkursu małe słowniczki i poradniki języka polskiego.
O główną nagrodę walczą cudzoziemcy, posiadający obce obywatelstwo, którzy nawet jeśli mieszkają w Polsce, to nie dłużej niż pięć lat. Ci obcokrajowcy, którym regulamin nie pozwala na start w głównym konkursie, walczą o tytuły Orła i Orzełka Polskiej Ortografii. Dotyczy to np. Polaków z zagranicy czy nauczycieli języka polskiego za granicą. W tym roku Orłem została Katarzyna Konczewska z Białorusi, a Orzełkiem Czech Jan Jeniszta.
Czy dałbyś sobie radę?
Poniżej pełny tekst dyktanda dla cudzoziemców "Pamięć wielkiej wiktorii", autorstwa prof. Aldony Skudrzyk:
Ścichły już, rozbrzmiewające do niedawna, dostojne dźwięki Bogurodzicy (alternatywnie: "Bogurodzicy"), średniowiecznego hymnu prowadzącego rycerstwo do boju. Słychać z oddali jakieś tępe odgłosy, rżenie i tętent szarżujących z impetem bojowych wierzchowców. Rozgorzała bitwa: zamęt, rwetes, szczęk mieczy i kruszących się kopii, zgrzyt, skrzypienie, łoskot uderzających o siebie zbroi i huk wystrzałów. Wokół srożą się woje, jeżą dzidy, kłębią ścierający się w zaciętej walce lżej opancerzeni strzelcy, piechurzy i ciężkozbrojni rycerze. Bez wątpienia bitwa grunwaldzka (15 lipca 1410 r.) to dzień najświetniejszego triumfu (a. tryumfu) oręża polskiego. W kilkugodzinnej bitwie wojska polsko-litewskie złamały potęgę Krzyżaków, odnosząc miażdżące zwycięstwo nad elitą wojsk krzyżackich. A więc naprawdę można ogarnąć cały ten chaos, nawet usłyszeć bitewny hałas! Była miłośniczką historii. Nie mogła w roku sześćsetnej rocznicy bitwy nie zobaczyć tego płótna. Tak, Matejkowska "Bitwa pod Grunwaldem", jak to już nieraz czytała, to rzeczywiste arcydzieło. Nie dziw, że artyście wręczono niegdyś berło królewskie na znak "panowania w sztuce". Takiego hołdu nie doczekał się żaden malarz. Tekst dyktanda dla cudzoziemców
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24