Być może politykom chciałoby się myśleć, że mogą więcej, ale tak naprawdę mogą mniej - komentował we "Wstajesz i wiesz" politolog, doktor Olgierd Annusewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, odnosząc się do sprawy Jadwigi Emilewicz. Stwierdził, że była wicepremier dla obozu władzy jest "trudną osobą", która "najprawdopodobniej zostanie skierowana na tylne ławki i będzie musiała swoje odczekać".
Portal tvn24.pl ujawnił, że synowie byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz, posłanki z klubu PiS, wzięli udział w zgrupowaniu narciarskim jako zawodowi sportowcy, choć nie mieli odpowiednich licencji, które uprawniałyby ich do korzystania ze stoków narciarskich, zamkniętych w związku z epidemią. Licencje pojawiły się w wykazie Polskiego Związku Narciarskiego dopiero po tym, gdy dziennikarz tvn24.pl zadał o nie pytania. Do grupy osób uprawnionych do korzystania ze stoku została dopisana też sama była wicepremier Jadwiga Emilewicz.
"Rodziców jestem w stanie z tego typu sytuacji rozgrzeszyć, polityków - nie"
O politycznej sytuacji byłej wicepremier mówił w TVN24 politolog, doktor Olgierd Annusewicz z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
- Rozumiemy pewne rzeczy, bo każdy z nas ma jakieś swoje potrzeby, każdy z nas chciałby móc pojechać na przykład na narty czy na łyżwy, czy chciałby, aby nasze dzieci mogły skorzystać z tych uroków. Rodziców jestem w stanie z tego typu sytuacji rozgrzeszyć, polityków - nie. Zwłaszcza, jeżeli jednego dnia mówimy jedno, a potem pojawiają się zdjęcia, które wskazują na to, że ten polityk robi co innego - powiedział.
- Być może politykom chciałoby się myśleć, że mogą więcej, ale tak naprawdę mogą mniej - mówił politolog. Jak dodał, z takiego myślenia wynikają potem "sytuacje kryzysowe".
"Najprawdopodobniej zostanie skierowana na tylne ławki i będzie musiała swoje odczekać"
Gość TVN24 był również pytany o to, jakie możliwe polityczne koszty może w tej sytuacji ponieść była wicepremier.
- Prawdopodobnie w polskim rządzie nikt nie zrobił na wiosnę tyle dla polskiej gospodarki, co pani Emilewicz, więc nie sądzę, aby Prawo i Sprawiedliwość, ugrupowanie rządzące, chciałoby ją tak kompletnie wylewać z kąpielą, bo jednak powinno obowiązywać myślenie całościowe - wskazywał doktor Annusewicz.
- Chociaż na dzisiaj jest dla Prawa i Sprawiedliwości trudną osobą, więc najprawdopodobniej zostanie skierowana na tylne ławki i będzie musiała swoje odczekać, ale nie sądzę, żeby to się skończyło wykluczeniem z klubu [parlamentarnego - przyp. red.] czy czymś takim - dodał gość TVN24.
"Zawieszenie jakieś"
Możliwość zawieszenia Emilewicz jako posłanki Prawa i Sprawiedliwości sugerował w czwartek przewodniczący klubu Ryszard Terlecki.
Terlecki został w Sejmie zapytany przez reportera TVN24, czy będą konsekwencje wobec wicepremier Emilewicz, bo okazuje się, że jej synowie nie mieli licencji wtedy, kiedy jeździli na nartach. - No właśnie. Tak słyszałem. Jeśli to prawda, to bardzo przykre zdarzenie - odpowiedział wicemarszałek Sejmu.
Dopytywany, co będzie dalej z posłanką klubu PiS, odpowiedział: - Zawieszenie jakieś.
Oświadczenie Jadwigi Emilewicz
Po publikacji Emilewicz wydała oświadczenie. Przekonywała, że jej synowie od szóstego roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach. "Żadnym swoim działaniem nie lekceważę apeli rządu, ani tym bardziej rządowych rozporządzeń. Jeszcze raz podkreślam, że moi synowie trenują narciarstwo alpejskie i przebywali na szkoleniu przygotowującym do zawodów. Jako rodzic i ich opiekun byłam tam z nimi, ale w żaden sposób nie naruszyłam rządowych wytycznych" - głosi oświadczenie.
We wrześniu ubiegłego roku Jadwiga Emilewicz odeszła z Porozumienia, pozostając w klubie parlamentarnym PiS jako posłanka bezpartyjna.
mjz//now
Źródło: TVN24