Proces zjednoczenia obu klubów można było przeprowadzić w sposób elegancki. Nie wiem, po co była taka demonstracja brutalnej siły - komentował w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Jacek Protasiewicz z Unii Europejskich Demokratów. Odniósł się też do swojego przejścia do klubu Nowoczesnej. Jak mówił, miało to na celu "ratowanie siły głosu opozycji".
5 grudnia klub PO zmienił nazwę na Klub Parlamentarny Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska. Dołączyło do niego osiem osób: siedmioro posłów Nowoczesnej oraz poseł Piotr Misiło, który został wcześniej wykluczony z Nowoczesnej.
Po odejściu Misiły klub Nowoczesnej stał się kołem. Poseł klubu PSL-Unii Europejskich Demokratów Jacek Protasiewicz dołączył do koła Nowoczesnej 13 grudnia, stając się jego piętnastym członkiem. Dzięki temu Nowoczesna z powrotem stała się klubem.
"Jest satysfakcja z tego, że klub opozycyjny nie został zmieciony z powierzchni ziemi"
- Taka jest konieczność. Nadal jestem członkiem tej samej formacji, czyli Unii Europejskich Demokratów - zaznaczył w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" Jacek Protasiewicz.
Jak przekonywał, "wspólna decyzja" o jego przejściu do klubu Nowoczesnej została podjęta, "żeby ratować siłę głosu opozycji".
- Jest różnica między byciem w klubie a w partii. Ja jestem nadal w Unii Europejskich Demokratów, założyliśmy wspólny klub federacyjny z PSL-em, gdzie szanowaliśmy odmienność programową. Ratowaliśmy siłę głosu opozycji, bo klub to jest nie tylko więcej czasu w debatach, ale też obecność w komisji do spraw służb specjalnych, obecność posłów w komisjach śledczych - wymieniał. - To jest siła głosu opozycji - podkreślił poseł.
- Wspólnie z liderami PSL, na prośbę szefów Nowoczesnej i z szefostwem mojej formacji, podjęliśmy decyzję o tym, że jestem oddelegowany, nie wynajęty, bo ja żadnej dodatkowej nagrody nie dostałem - zastrzegł Protasiewicz.
Dodał, że "jest satysfakcja z tego, że klub opozycyjny nie został zmieciony z powierzchni ziemi". - Nie poszedłem do Nowoczesnej po to, żeby zrobić karierę. To była kwestia uratowania siły opozycyjnego głosu w parlamencie i debatach medialnych - zaznaczył.
"Demonstracja brutalnej siły"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" ocenił też, że "proces zjednoczenia obu klubów można było przeprowadzić w sposób elegancki". - Nie wiem, po co była taka demonstracja brutalnej siły - komentował Protasiewicz.
Jego zdaniem "tryb jednoczenia opozycji, który w grudniu zastosowała Platforma, prowadzi do odwrotnych skutków". - Nie tylko liderów i członków partii opozycyjnych przestrasza, ale też zniechęca ludzi - wskazywał.
Plany utworzenia klubu Koalicji Obywatelskiej doprowadziły jeszcze przed jego powstaniem do sporu w Nowoczesnej. Jej przewodnicząca Katarzyna Lubnauer nie chciała się zgodzić na połączenie klubów. Przeciwnego zdania była między innymi Kamila Gasiuk-Pihowicz, ówczesna szefowa klubu Nowoczesnej.
5 grudnia ubiegłego roku prezydia klubów PO i Nowoczesnej podjęły uchwały, w których opowiedziały się za utworzeniem wspólnego klubu Koalicji Obywatelskiej. Jednak przyjęta przez prezydium Nowoczesnej uchwała została następnie odrzucona przez jej klub.
Katarzyna Lubnauer nazwała odejście części swych posłów do klubu PO-KO "wrogim przejęciem".
Protasiewicz: szansa na start Tuska to "50 na 50"
Protasiewicz odniósł się też w TVN24 do ewentualnego powrotu do polskiej polityki szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska i prawdopodobieństwa jego startu w wyborach prezydenckich w 2020 roku.
- Na pewno będzie wspierał wszystkie inicjatywy, które służą do tego, żeby zwiększyć szansę pokonania PiS - wskazywał gość TVN24, uważany za bliskiego współpracownika Tuska, kiedy ten był jeszcze premierem.
Protasiewicz zaznaczał, że "zwycięstwo opozycji w wyborach parlamentarnych to większy priorytet, dużo ważniejszy dla Donalda Tuska niż jego start w wyborach prezydenckich".
Szanse na wystartowanie Tuska w najbliższych wyborach prezydenckich ocenił na "50 na 50".
- Wszystko będzie zależało od nastroju społecznego, który będziemy obserwować w wyborach parlamentarnych. Jeżeli wówczas okaże się, że to Donald Tusk będzie miał największą szansę pokonać Andrzeja Dudę - owszem. Jeżeli będzie trzeba sięgnąć po inne warianty personalne, to myślę, że Donald Tusk sam taki wariant pobłogosławi - podkreślił gość "Rozmowy Piaseckiego".
Autor: ads//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24