Leszek Czarnecki w pewnym sensie obalił ten plan, żeby władza mogła sobie pozyskać jakiś prywatny bank do swoich operacji, ale jednocześnie stał się wrogiem publicznym. PiS mu tego nie zapomniał - w taki sposób dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski komentował zapowiedź przejęcia Idea Banku przez Bank Pekao. Stwierdził, że "mamy do czynienia wyłącznie z odwetem natury politycznej".
Bankowy Fundusz Gwarancyjny poinformował w czwartek, że Idea Bank zostanie 3 stycznia 2021 roku przejęty przez Bank Pekao. Powodem wszczęcia przymusowej restrukturyzacji jest "zła sytuacja kapitałowa Idea Bank S.A.". - Jestem głęboko poruszony i wstrząśnięty - powiedział "Gazecie Wyborczej" przewodniczący rady nadzorczej Idea Banku Leszek Czarnecki.
"Instytucje kontrolne państwa od tego czasu docisnęły śrubę jego bankom"
Sytuację komentował na antenie TVN24 dziennikarz "Wyborczej" Wojciech Czuchnowski, który w swojej pracy przygląda się działaniom organów państwa wobec banków związanych z Leszkiem Czarneckim.
Mówił, że pomysł przejęcia Idea Banku pojawił się już w 2018 roku. - Przejęcie Idea Banku za symboliczną złówkę to był tak zwany plan Zdzisława, który ujawnił Czarneckiemu ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski. Złożył mu wtedy korupcyjną propozycję, proponował ochronę ze strony KNF-u i osób skupionych wokół niego przed właśnie takimi działaniami. Czarnecki się nie zgodził, zawiadomił prokuraturę, "Gazeta Wyborcza" opublikowała stenogram tej rozmowy - przypominał. Nawiązał w ten sposób do sprawy, jaką dziennik opisał w listopadzie 2018 roku.
W marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący KNF Marek Chrzanowski zaoferował Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 milionów złotych - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę, jednak w nagraniu nie znalazła się wypowiedź Chrzanowskiego o tej kwocie. Według biznesmena szef KNF pokazał mu kartkę, na której napisał "1 procent", co miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku".
Czytaj więcej o aferze KNF>>>
"Wszystko zmierzało do tego, żeby ten plan Zdzisława sprzed dwóch lat został zrealizowany"
- I wprawdzie Chrzanowski stracił stanowisko, czeka teraz na proces, ale dla banków Czarneckiego i dla niego samego to się skończyło bardzo źle, dlatego że instytucje kontrolne państwa od tego czasu docisnęły śrubę jego bankom. Ostatni rok jeśli chodzi o Idea Bank to był rok, w którym ten bank kilka razy składał plany restrukturyzacyjne do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Te plany były odrzucane. Powoli wszystko zmierzało do tego, żeby ten plan Zdzisława sprzed dwóch lat został zrealizowany i to już bez tego Zdzisława, czyli pana Zdzisława Sokala - kontynuował Czuchnowski.
- Właśnie mamy do czynienia z realizacją tego planu - dodał.
"Odwet natury politycznej"
Jak mówił dalej Czuchnowski, są dwa podstawowe powody, dla których zdecydowano się na realizację tego planu.
- Władzy potrzebny był prywatny bank, poprzez który można było przeprowadzać różne biznesy na pograniczu władzy i związanych z nią przedsiębiorców. Chodziło między innymi o finansowanie projektów dwóch wież, które Kaczyński chciał postawić w centrum Warszawy - wskazywał, nawiązując do planów budowy wieżowców przez powiązaną z działaczami PiS spółkę Srebrna.
- Ale teraz kontekst jest wyłącznie polityczny. Moim zdaniem mamy do czynienia wyłącznie z odwetem natury politycznej - stwierdził dziennikarz "Wyborczej".
"PiS mu tego nie zapomniał"
- Czarnecki po ujawnieniu tego planu i korupcji w KNF w pewnym sensie obalił ten plan, żeby władza mogła sobie pozyskać jakiś prywatny bank do swoich operacji, ale jednocześnie stał się wrogiem publicznym. PiS mu tego nie zapomniał. Nie zapomniał mu tego premier, nie zapomniał mu tego prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński, który też został bardzo mocno wizerunkowo poszkodowany w tej aferze korupcyjnej KNF - dodał Wojciech Czuchnowski.
"Jest poważne pytanie, czy akurat w tym przypadku ta procedura nie została naruszona"
Sprawę komentował w TVN24 również Maciej Samcik, autor bloga "Subiektywnie o finansach". - Z jednej strony rzeczywiście Idea Bank nie jest klasycznym bankrutem, czyli bankiem, z którym już nic innego nie można zrobić, tylko go przejąć za złotówkę. Z drugiej strony jego sytuacja nie jest aż tak kwitnąca, jak to naświetlił pan przewodniczący Leszek Czarnecki. To jest bank, który nie przynosi zysków, nie przynosi strat. Ma dużo mniej kapitału niż powinien mieć bank, który mógłby spokojnie działać. Natomiast jest to bank, który został wyprowadzony na prostą z ciężkiego kryzysu, więc akurat w tym momencie ta decyzja o jego przejęciu wydaje się dyskusyjna. Chociaż z drugiej strony trzeba powiedzieć, że jest to jeden z tych banków na polskim rynku, które są w kiepskiej sytuacji finansowej - powiedział.
Przyznał, że jest to jedna z pierwszych takich operacji w Polsce. - Niewątpliwie największymi poszkodowanymi tego procesu są akcjonariusze banku. Nie tylko Leszek Czarnecki, bo przecież tysiące ludzi miało akcje, czy ma akcje Idea Banku, i ludzie, którzy kupili obligacje Idea Banku, bo oni są de facto też wywłaszczeni. Te akcje i te obligacje tracą wartość, znaczy ci ludzie stracili 100 procent tego, co zainwestowali. Z punktu widzenia klientów niewiele się zmienia, bo klienci zobaczą w poniedziałek 3 stycznia wszystko, co do tej pory widzieli na stronach internetowych banku, natomiast zobaczą inne logo - wyjaśnił.
- Mówimy o operacji, która jest znana w Europie i nazywa się "resolution". Została wprowadzono po to, żeby państwo nie musiało zasilać banków bankrutów. Zawsze było tak, że jak bank się okazywał bankrutem, to trzeba było zasilać ten bank grubymi miliardami dolarów, euro - mówił Samcik.
Dodał, że "resolution to jest ta procedura, która ma spowodować, żeby to nie wszyscy podatnicy ponosili koszty finansowe kłopotów banku, tylko właśnie akcjonariusze, obligatariusze i żeby temu bankowi można było bez jakichś niepokojów po prostu zmienić szyld i żeby mógł dalej działać". - Natomiast jest poważne pytanie, czy akurat w tym przypadku ta procedura nie została naruszona. To znaczy czy tutaj rzeczywiście była paląca potrzeba, żeby to stosować. Jak widzę wyniki finansowe tego banku, który ma minimalny, ale jednak zysk w ostatnich kwartałach, jak widzę jego restrukturyzację w sumie dość udaną, bo to jest bank, który się mocno zmniejszył, ale zaczął być rentowny, to mam poważne wątpliwości, czy tutaj trzeba było aż tak pilnie, nagle ten bank przejmować - ocenił.
"Witamy Nowy Rok w standardach Azji Środkowej"
Sprawę komentował również mecenas Roman Giertych, pełnomocnik Leszka Czarneckiego.
"Jest oczywiste, że aby ukraść bank potrzeba im było oczernić i najlepiej aresztować jego właściciela. Aby nikt nie odważył się go bronić zatrzymano i próbowano aresztować jego obrońcę. Panie i Panowie witamy Nowy Rok w standardach Azji Środkowej" - napisał na Twiterze.
Źródło: TVN24