Haftują, rzeźbią, a nawet stawiają na pomniki - przygotowania do obchodów 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem idą pełną parą. Oryginalnych pomysłów na uczczenie największego zwycięstwa oręża polskiego nie brakuje.
I tak na przykład w Ostródzie radni chcieli, bezskutecznie, przerobić pomnik poległych funkcjonariuszy MO i SB na bohaterów Grunwaldu. Choć pomnik z dwoma mieczami i orłem już stał, to w głosowaniu upadł projekt ubrania orła w koronę.
Dlaczego? Bo przerabianie pomnika postawionego esbekom byłoby, zdaniem większości, skandalem. - Kojarzy się dość jednoznacznie z osobami, które nie zapisały się złotymi zgłoskami w historii tego miasta, tego miejsca - argumentował radny Ostródy Tomasz Podsiadło, który zagłosował na "nie".
Kupił bitwę do szkoły
Z kolei niekwestionowanym sukcesem skończył się pomysł Jana Papiny, który stworzył płaskorzeźbę w drewnie na podstawie obrazu Jana Matejki. Choć na początku imponującego dzieła sztuki nie chciało ani Muzeum Narodowe, ani miasto Kraków, ani Grunwald, to ostatecznie artysta na swojej pracy nie był stratny.
Płaskorzeźbę kupił, za niemałe pieniądze, anonimowy biznesmen z Podkarpacia. Drewniana "Bitwa pod Grunwaldem" stanie w szkole, gdzie kupiec przed laty chodził.
Gdzie hafciarki 32...
Blisko sukcesu są też 32 hafciarki spod Częstochowy, które od roku tworzą swoją bitwę pod Grunwaldem. W pocie czoła, czasem po 10 godzin dziennie. - Gonimy czas, żeby jak najwięcej wyhaftować - powiedziała Janina Panek, współautorka haftu.
Każda hafciarka pracuje nad jednym fragmentem, a po złożeniu gigantyczny haft krzyżykowy będzie miał rozmiary Matejkowskiego oryginału, czyli 10 na 4,5 metra. W sumie 10 milionów krzyżyków. Prawdziwa bitwa pod Grunwaldem to przy tym pestka. - Nie wątpimy, że zdążymy - zapewnia Dorota Humieniuk, jedna z hafciarek.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN