Pracownice jednego z brzeskich żłobków zapomniały o swojej małej podopiecznej. Dwuletnia Nadia przez kilka godzin była zamknięta w placówce. Opiekunki nie zauważyły śpiącego malucha i po zakończeniu pracy wyszły z budynku. Matka, która przyszła odebrać swoją córkę, zaalarmowała policję. Historię opisuje portal 24opole.pl
- Musiałam zostać dłużej w pracy, a przyjaciółka, która miała odebrać moją Nadię nie mogła tego zrobić. Pod żłobkiem byłam dosłownie kwadrans po 16-tej i zobaczyłam, że jest zamknięty. Najpierw zaczęłam obdzwaniać wszystkich znajomych i rodzinę, czy może ktoś z nich odebrał moją córeczkę – relacjonuje matka dziewczynki, Paulina Piwko. Dopiero po obdzwonieniu najbliższych przerażona kobieta poinformowała policję, czytamy na portalu 24opole.pl.
W Tęczowym Świecie nie tak kolorowo
Patrol, który pojawił się na miejscu, skontaktował się z kierownictwem żłobka. Ustalono, że budynek zamknęły pracownice. - Kobiety natychmiast ściągnięto na miejsce. Wtedy funkcjonariusze wraz z opiekunkami rozpoczęli przeszukiwanie żłobka – opowiada asp. sztab. Mirosław Dziadek z brzeskiej policji.
Opiekunki mają poczucie winy, ale nie potrafiły wytłumaczyć dlaczego doszło do całej sytuacji. Wina jest bezsprzeczna. Kierowniczka żłobka
Dziewczynkę znaleziono w jednej z sypialnych sal. Nieświadome całej sytuacji dziecko spało w najlepsze.
Opiekunki straciły pracę
Jak dowiedział się portal 24opole.pl obie pracownice odpowiedzialne za zostawienie dziecka bez opieki oraz zamknięcie żłobka zostały zwolnione z pracy. - Opiekunki mają poczucie winy, ale nie potrafiły wytłumaczyć dlaczego doszło do całej sytuacji. Wina jest bezsprzeczna, całe szczęście, że dziewczynka nie ucierpiała – tłumaczy Teresa Siemaszko, kierownik żłobka Tęczowy Świat w Brzegu.
Źródło: 24opole.pl
Źródło zdjęcia głównego: 24opole.pl