700 taksówkarzy protestowało w Białymstoku przeciw decyzji prokuratury. Trzy miesiące temu jeden z taksówkarzy został brutalnie napadnięty – był bity młotkiem, duszony kablem. Prokurator nie zakwalifikował jednak tego napadu jako próby zabójstwa, lecz pobicie.
Kierowcy trąbiąc przejechali przez miasto, a manifestację zakończyli na parkingu przed budynkiem sądu i prokuratury przy ulicy Mickiewicza w Białymstoku. "Stop przemocy w taksówkach", "żądamy surowego ukarania sprawców napadu", "chcemy bezpiecznie pracować" - takie hasła mieli wypisane kierowcy taksówek w kolumnie.
2-kilometrowa kawalkada wyraziła solidarność
Samochodów było tak dużo, że na kilkadziesiąt minut zablokowany został ruch nie tylko przy budynku sądu, ale i na ulicach dojazdowych. Według policji kolumna taksówek przejeżdżających przez miasto miała ok. 2-3 km długości.
Młotkiem i kablem w szofera
W połowie listopada 2008 roku dwóch 17-latków zamówiło kurs taksówką spod jednej z białostockich galerii handlowych. 65-letniego kierowcę zaatakowali młotkiem i dusili kablem. Mężczyzna zdołał zbiec, przestępców zatrzymano. Są podejrzani m.in. o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
Taksówkarze: chcieli zabić
- Był to zamiar pozbawienia go życia – nie ma wątpliwości Janusz Warpachowski ze związku taksówkarzy w Białymstoku. – Domagamy się, żeby zarzut, który zostanie postawiony, był adekwatny do tego, co się wydarzyło – mówi Warpachowski. – Wiemy, że nie należy naciskać ani na sąd, ani na prokuraturę, ale liczymy na sprawiedliwość i obiektywizm – kończy taksówkarz.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24