- Jeżeli trzeba, nie muszę być ministrem - tak Mirosław Drzewiecki skomentował na antenie radia TOK FM doniesienia programu "Teraz My". Program dotarł do dokumentów z 1999 roku z których wynika, że minister był aresztowany za pobicie żony. Zarówno Drzewiecki, jak i jego żona stanowczo zaprzeczają. Głos w sprawie zabrał sam premier. - Nie sądzę, aby miało to większe znaczenie dla funkcjonowania ministra - powiedział Donald Tusk.
Ja mam swoja rodzinę, swoje życie i sobie nie życzę. Jeżeli trzeba nie muszę być ministrem. Nie poświęcę swoje go życia prywatnego na to żeby ujadać, bo ktoś ma złe intencje Mirosław Drzewiecki
- Ja mam swoja rodzinę, swoje życie i sobie nie życzę. Jeżeli trzeba, nie muszę być ministrem. Nie poświęcę swojego życia prywatnego na to, żeby ujadać, bo ktoś ma złe intencje - dodał Mirosław Drzewiecki.
Minister sportu nie wykluczył, że po wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów, wyda specjalne oświadczenie.
Pamiętny sylwester
W policyjnych archiwach Miami dziennikarze "Teraz My" znaleźli dokumenty, z których wynika że obecny minister w 1999 roku rzucił się na żonę.
Żona ministra miała relacjonować policjantom, że mąż chwycił ją za szyję i rzucił na ziemię. Drzewiecki został zatrzymany i sylwestrową noc spędził w areszcie. Groził mu rok więzienia. W czasie przesłuchania na policji pijany Drzewiecki stracił przytomność - wynika z dokumentów.
Mirosław Drzewiecki i jego żona stanowczo zaprzeczają doniesieniom "Teraz My".
Premier nie łaknie wiedzy
- Co do scysji małżeńskich, ja nie łaknę szczególnie precyzyjnej wiedzy od moich urzędników jak im się wiedzie w życiu prywatnym, o ile to nie przekracza pewnych granic - powiedział przebywający w Kuwejcie premier Donald Tusk.
- Pewnie będę ciekawy jak to wyglądało od strony prawnej, ale nie sądzę, aby poza taką smakowitością sprawy z punktu widzenia tabloidów, (...) miało to większe znaczenie dla funkcjonowania ministra - dodał Tusk.
kcz/tr
Źródło: TOK FM