- Liberalne nastawienie gospodarcze i gesty prozachodnie mogą świadczyć, że jakaś intencja poprawy relacji za tą zmianą się czai - mówił w "Faktach po Faktach" Donald Tusk w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską. Przewodniczący Rady Europejskiej komentował powierzenie Mateuszowi Morawieckiemu misji tworzenia nowego rządu.
Prezydent Andrzej Duda przyjął w piątek dymisję rządu Beaty Szydło i desygnował na premiera dotychczasowego wicepremiera, ministra finansów i rozwoju Mateusza Morawieckiego. Głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Morawieckiego zaplanowano na wtorek.
Do sytuacji w Polsce odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską.
"Premier firmowała decyzje polityczne, źródło było gdzie indziej"
Jego zdaniem, "skomplikowana sytuacja Polski w Unii Europejskiej nie jest zasługą premier Beaty Szydło".
- Jeśli mówimy o atmosferze konfliktu, drastycznej różnicy zdań, nieporozumieniach pomiędzy rządem w Warszawie a Europą praktycznie w całości, to autorem tego nie jest premier Szydło. Była wykonawcą i to dość lojalnym pewnych zaleceń, które składają się na czytelną strategię polityczną, ale wiadomo kto jest jej autorem - mówił Tusk.
- Prezes PiS Jarosław Kaczyński i partia rządząca przyjęła tę strategię, jeśli nie antyeuropejską, to obok Europy, w poprzek Europy, w poprzek Zachodu - ocenił.
Przewodniczący Rady Europejskiej przyznał, że Beata Szydło była akceptowana przez swoich partnerów, premierów i prezydentów w Europie.
- Jeśli coś nie jest akceptowane w Europie, to pewne decyzje polityczne, które firmowała pani premier, ale których źródło było ewidentnie gdzie indziej. Pytanie, czy ulegnie jakiejś zasadniczej korekcie strategia, a nie tylko twarz - podkreślił.
Tusk zaprasza
Donald Tusk powiedział, że on wraz z premierami, prezydentami krajów europejskich czeka na nowego polskiego premiera w Brukseli. - Od razu zapraszam. Prawdopodobnie bez zaproszenia spotkamy się też przy okazji posiedzenia Rady Europejskiej - powiedział.
Pytany, czy będzie dwustronne spotkanie Tusk - Morawiecki, odparł: - Z każdym premierem i prezydentem mam okazję w ciągu roku spotykać się wielokrotnie i byłoby wreszcie rzeczą naturalną, gdyby także władze mojej ojczyzny uznawały za celowe współpracować bliżej z rodakiem, który jest szefem Rady Europejskiej.
- Ale nie chodzi o mnie. Chodzi o relacje pomiędzy Polską, a nawet powiedziałbym szerzej regionem Europy Środkowo-Wschodniej, a tak zwaną Starą Europą. Cały czas staram się zszywać te relacje, nawet jeśli Warszawa mi nie zawsze pomaga. Dobrze byłoby gdyby wraz z nowym premierem pojawił się jakiś nowy, ale rzetelny znak o zmianie nastawienia do Europy. To na pewno byłoby z korzyścią dla Polski - skomentował.
Zaznaczył, że "mimo iż nie zgadza się z obecną władzą w Warszawie, to bardzo by chciał, żeby pozycja Polski w Europie była jak najsilniejsza". - A nie tak słaba jak jest ewidentnie dzisiaj - powiedział.
"Pogłoski, że człowiek Tuska został premierem - przesadzone"
Donald Tusk odniósł się także do swojej wcześniejszej współpracy z Mateuszem Morawieckim.
- Chciałbym wyjaśnić pewne uproszczenia, jakie pojawiają się w komentarzach tuż po wyborze pana Morawieckiego na premiera Polski. Pogłoski, że człowiek Tuska został premierem są, delikatnie mówiąc, przesadzone - skomentował.
- Każdemu mogę rekomendować Jana Krzysztofa Bieleckiego, który był autorem Rady Gospodarczej, jako osobę, która najwięcej może powiedzieć o członkach tej Rady i powodach, dla których rekomendował ich - wyjaśnił.
Jak powiedział, Mateusz Morawiecki był jej członkiem. - Chociaż przesadą jest też stwierdzenie, że był moim doradcą. Był uczestnikiem tej Rady, którą organizował Jan Krzysztof Bielecki - tłumaczył.
- Nie ulega wątpliwości, że liberalne nastawienie gospodarcze (Mateusza Morawieckiego - red.) i przynajmniej pewne gesty prozachodnie mogą świadczyć, że jakaś intencja poprawy relacji za tą zmianą się czai. Byłoby dobrze. Niezależnie od tego, jak głębokie są różnice i jak wiele rzeczy, które się dzieją choćby dzisiaj w Warszawie, są nieakceptowalne w Europie - mówił Tusk.
Jednak - jak dodał - na razie nic się nie zmieniło.
- Te kłopoty, jakie nawarzono w Warszawie, konkretnie na Nowogrodzkiej - one nie zniknęły. Jestem absolutnie gotowy wspólnie z premierami i prezydentami do jak najlepszej współpracy z rządem mojej ojczyzny, jeśli taka gotowość się rzeczywiście ujawni - podkreślił.
"Ucieczka od wzięcia formalnej odpowiedzialności za władzę"
Pytany, czy rozumie, dlaczego Jarosław Kaczyński nie został premierem, powiedział, że "nie jest komentatorem jego działań".
- Bywałem, kiedy byłem w opozycji, kiedy byliśmy w ostrym konflikcie politycznym w Polsce. Dzisiaj w roli komentatora działań prezesa Kaczyńskiego źle bym się czuł - stwierdził.
- Jeśli komentuję sytuację w Polsce, to koncentruję się na sprawach zasadniczych, czy strategicznych - powiedział, odnosząc się do swojego ostatniego tweeta.
Jego zdaniem, w przypadku Jarosława Kaczyńskiego ma miejsce "ucieczka, czy niechęć do wzięcia także formalnej odpowiedzialności za władzę". - Bo to, że ma władzę, wszyscy wiedzą, że nie ponosi odpowiedzialności politycznej też wiedzą - ocenił.
- W demokracji kluczowe znaczenie ma fakt, że ktoś, kto rzeczywiście rządzi podlega regułom konstytucyjnym, prawa powszechnego. Także po to, aby nie unikać odpowiedzialności. Bo rządzenie to jest przede wszystkim odpowiedzialność za własne czyny i decyzje. Dzisiaj pełnia władzy jest w rękach człowieka, który za nic nie odpowiada. To na pewno nie jest model, który mi odpowiada, ale nie jestem jedyny - mówił Tusk.
Szydło zostaje w rządzie. "Rozwiązanie niestandardowe"
Beata Szydło będzie wicepremierem w rządzie Morawieckiego. Prawdopodobnie odpowiadającym za sprawy społeczne. Mówiła o tym podczas swojego piątkowego wystąpienia w Sejmie. Skomentował to Tusk. Jak ocenił, to rozwiązanie jest "z całą pewnością nieortodoksyjne".
- Rzadko spotykane, ciekawe, niestandardowe rozstrzygnięcie - skomentował.
Tusk odniósł się również do piątkowego przemówienia prezydenta, wygłoszonego po przyjęciu dymisji rządu Beaty Szydło i desygnowaniu na premiera Mateusza Morawieckiego.
- Chociaż jest to smutny moment, w którym następuje zmiana i ktoś odchodzi z zajmowanego stanowiska, to była - pani premier - dobra służba. Ja wiem, że to był wielki wysiłek, ogromny, ale może pani premier spojrzeć z satysfakcją na te dwa lata i jestem pewien, że w annałach historii Rzeczypospolitej będzie pani zapisana wielkimi literami, z niezwykle pozytywnym wizerunkiem - powiedział Andrzej Duda.
- Ja bym wolał oczywiście, żeby politycy w Polsce, którzy mają formalną władzę - prezydent, premier, wyrażali nie tylko swoje nastroje, ale także respektowali reguły konstytucje, żeby korzystali ze swoich uprawnień i kompetencji - skomentował przewodniczący Rady Europejskiej.
Zdaniem Tuska, "władza polityczna przeniosła się z ośrodków władzy funkcjonalnej do władzy wynikającej z autorytetu partyjnego".
- Z tego wynika, że słowa prezydenta i premier mają inne znaczenie niż przed rokiem 2015. My nie mamy takiego doświadczenia, jak to, w którym najwyższe urzędy w państwie pełnią osoby, które wprost i bez wahania deklarują pełną polityczną podległość nieformalnemu ośrodkowi władzy - wyjaśniał.
Dopytywany, czy - w jego ocenie - prezydent wetując ustawy o Sądzie Najwyższym i KRS nie wypowiedział tej podległości, odpowiedział, że jemu się tak nie wydawało.
- Mam nadzieję, że prezydent analizując projekty dotyczące sądownictwa kierował się własną opinią, własnych doradców. Natomiast żadna z dotychczasowych decyzji nie wskazywała, moim zdaniem, na rozluźnienie tej jednoznacznej więzi z partyjnym ośrodkiem decyzyjnym, jakim jest oczywiście prezes PiS - ocenił.
"Będę się angażować w sprawy Polski tak długo, jak będę żył"
Szef Rady Europejskiej odniósł się również do krytyki, jaka pojawiła się pod jego adresem po tweecie, który ostatnio opublikował.
"Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawisłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie" - napisał pod koniec listopada Donald Tusk na Twitterze.
- Obchodzę 40. rocznicę angażowania się w sprawy publiczne - powiedział. - Skoro zacząłem jako 20-latek w czasach niesprzyjających takiej działalności, to nie po to, żeby się z tego wycofać tylko dlatego, że komuś się to nie podoba - wyjaśnił.
- Można nazwać to w sposób taki nieelegancki, że się wtrącam, ale chcę powiedzieć, że ja się będę angażować w sprawy Polski tak długo, jak będę żył, czy się to komuś podoba czy nie, niezależnie od funkcji, jaką pełnię - podkreślił Tusk.
- Jeśli chodzi o kwestię mojego alarmu, to jest sprawa kluczowa dla Polski, ale też dla całej Europy, szczególnie dla tej naszej części. O to chodziło wtedy, kiedy jeszcze przed powstaniem Solidarności powstawała opozycja demokratyczna i o to samo chodzi dzisiaj. Żeby na trwałe związać Polskę i cały ten region ze światem zachodu. Politycznie i też w jakimś sensie cywilizacyjnie - mówił.
- Nie ma Polski europejskiej bez niezależnych sądów, bez w pełni wolnych mediów, bez poszanowania prawa i zasady rządów prawa, bez tego co nazywamy liberalną demokracją. Nie ma Polski bezpiecznej, jeśli jest skonfliktowana z Ukrainą - wymieniał Tusk.
Jak podkreślił, "bardzo by chciał i angażował się w to jako premier Polski, żeby Polska była traktowana nie jako samozwańczy lider międzymorza".
- Tylko, żeby Polska wróciła do roli takiego opiekuna i państwa wspierającego aspirację tych państw tak zwanej nowej Europy - kontynuował.
Jego zdaniem, jest "ważną rzeczą, żeby nowy premier umiał znaleźć na nowo tę drogę, na której Polska była niekwestionowanym i lubianym liderem w tym procesie". - Chociaż będzie to wymagało nadzwyczajnej samodzielności z jego strony - stwierdził.
"Demokracja jednorazowa"
Donald Tusk był także pytany o dwie uchwalone w piątek przez Sejm ustawy: o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.
Jak mówił, "istotą demokracji, o którą mu zawsze chodzi i ma ciągle nadzieję, że większości Polaków także, to jest demokracja, w której nie tylko wybieramy władzę, ale w której każda wybrana władza ma ograniczenia".
- A te dwa najważniejsze ograniczenia to niezależne sądownictwo, za moich rządów to także była niezależna prokuratura i w pełni niezależne media, czy opinia publiczna - wymienił.
Pytany, co się dzieje jeśli to znika, odparł: - Wtedy mamy do czynienia z demokracją jednorazową.
- To znaczy, że demokracja - w takim systemie, o jakim myśli prezes Kaczyński - wyraża się konkretnym działaniem raz na cztery lata: "macie demokrację, bo możecie pójść i wrzucić kartkę, a później musicie zdać się na łaskę i niełaskę władzy, bo przecież ją wybraliście" - ocenił Tusk.
Jak podkreślał, "decyzje, które są podejmowane w sprawie sądów budzą jego głęboki sprzeciw". - Nie wykluczam, że jestem jednym z istotnych powodów, dla których prezes Kaczyński chce mieć pełną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości i chce mieć ten wymiar posłuszny - powiedział.
- Ale ja zawsze w to wierzyłem i zresztą przez całe moje życie to się sprawdzało, że jeśli wystarczająco dużo ludzi z dobrą wolą ma w sposobie gotowość i energię, żeby działać, to żadna władza nie jest straszna - dodawał.
- Jestem przekonany, że panika, czy histeria jest najgorszym doradcą i nie chciałbym, aby w Polsce ci ludzie, którzy wierzą w ten model wolności, w który ja wierzę, stracili motywację, energię, czy gotowość do poświęcania czasu i samych siebie, kiedy trzeba - skomentował Tusk.
"Ja się PiS nie boję"
Zdaniem Tuska, "jeśli wszyscy ludzie dobrej woli, będą zdecydowani, zaangażowani i zdeterminowani, to każda władza będzie miała ograniczone pole manewru". - Prawdziwym zagrożeniem jest ludzkie zniechęcenie, zwątpienie, czy kapitulacja, a nie ta, czy inna partia polityczna, więc powiem bardzo wprost: ja się PiS nie boję. Boję się pewnej emocjonalnej i politycznej próżni, w której PiS, czy inna partia, będą mogły robić z Polakami i z Polską co tylko chcą - powiedział.
Przewodniczący Rady Europejskiej był także pytany przez Katarzynę Kolendę-Zaleską, czy myśli o powrocie do Polski. - Jest, oczywiście, dla mnie wielką satysfakcją, że tak wielu ludzi w Polsce myśli o mnie w kategoriach też przyszłości, a nie tylko przeszłości. To jest bardzo miłe - ocenił.
- Mam przed sobą dwa lata pełnienia naprawdę ważnego urzędu w Europie [do końca kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej - red.] to jest skuteczne narzędzie - powiem bardzo brutalnie - dzisiaj jedyne, które jest w dyspozycji Polski, czy Polaków, przy pomocy, którego mogę chronić Polskę przed marginalizowaniem w Europie, czy wychodzeniem z Europy. Bardzo chciałbym być skuteczny w tym co robię w Europie i to jest wszystko co mogę powiedzieć - podsumował Tusk.
"Mam poczucie głębokiej niesprawiedliwości"
W środę prokuratura postawiła zarzut generałowi Januszowi Noskowi z rozdziału Kodeksu karnego, który wymienia "przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej". Następcy Noska w fotelu szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego - generałowi Piotrowi Pytlowi - wojskowi prokuratorzy przedstawili z kolei zarzut z artykułu 231 Kodeksu karnego dotyczący przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków.
Do sprawy tych generałów odniósł się w "Faktach po Faktach" Donald Tusk.
- W sprawie generałów Pytla i Noska mam poczucie głębokiej niesprawiedliwości, która dzieje się wobec ludzi, którzy zgodnie z najlepszymi wzorami polskiego wojska służyli ojczyźnie i są prześladowani, dlatego że minister Macierewicz ma polityczną obsesję na ich punkcie - powiedział.
- To jest rzecz nieakceptowalna dla każdego przyzwoitego człowieka. Byłem przełożonym tych generałów i dzisiaj nie mogę im pomóc. Mogę przynajmniej publicznie wyrazić solidarność z ludźmi, o których wiem, że byli bardzo przyzwoitymi i oddanymi ojczyźnie generałami - tłumaczył.
"Jestem dumny, że jako premier mogłem współpracować z generałami Pytlem i Noskiem" - napisał w środę na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej.
- To, co mnie niepokoi bardziej niż personalia jest to, że nie ma dnia, w którym nie dowiadujemy się, że minister Macierewicz jest zaangażowany w polowanie na swoich politycznych przeciwników, że błędnymi, nieodpowiedzialnymi decyzjami, a czasami brakiem decyzji, powoduje, że dzisiaj jesteśmy na bardzo niebezpiecznym zakręcie, jeśli chodzi o obronę narodową - dodał Donald Tusk.
Pytany co powinien zrobić Andrzej Duda, stwierdził, że "wystarczy być prezydentem, żeby w dziedzinach takich jak bezpieczeństwo, obrona narodowa, być skutecznym". - Wystarczy zacząć korzystać ze swoich kompetencji, które są zapisane w konstytucji - ocenił.
- Rolą prezydenta i premiera nie jest narzekanie na ministra, tylko jego dyscyplinowanie lub wymiana - stwierdził szef RE.
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24