Policja cały czas szuka mężczyzn, którzy wrzucili do bankowej wrzutni pocięte gazety, a z konta wyciągnęli 4,5 miliona złotych. Czy wrzutnie i wpłatomaty są bezpieczne? Sprawdzała to reporterka programu "Polska i Świat".
W sierpniu zeszłego roku mężczyzna otworzył rachunek bankowy dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Po miesiącu zadeklarował wpłatę walutową i skorzystał z automatu depozytowego, czyli popularnej wrzutni nocnej. Okrągła suma została zaksięgowana na jego rachunku i... błyskawicznie zniknęła.
Bankowcy i producenci maszyn zapewniają jednak - wrzutnia to bezpieczny sposób deponowania pieniędzy. Ale przy zachowaniu odpowiednich procedur.
Proces weryfikacji
Po pierwsze - nie każdy z wrzutni skorzystać może. I nie od razu. Bank musi dobrze poznać klienta, by ten mógł wnosić o udostępnienie usługi. Deklaruje się ją w ramach porozumienia z dyrektorem oddziału konkretnego banku. I to właśnie on decyduje czy depozyty dokonywane przez konkretnego klienta są weryfikowane przed księgowaniem.
Należy pamiętać, że wrzutnia to nie wpłatomat, a rodzaj depozytu. Maszyna nie przelicza pieniędzy, a jedynie przechowuje. I to nie tylko banknoty czy monety - ale również dokumenty, lub np. kosztowności.
Zwykle używane są do depozytów tzw. "koperty bezpieczne" - wszystkie mają identyfikacyjny numer. Po jej włożeniu, do kieszeni wrzutowej jest wrzucany specjalny rygiel, który umożliwia obrócenie bębna i pakiet wpada do zasobnika. Jest nim zwykle szafa pancerna odpowiedniej klasy odporności.
Do tej części - specjalnie zabezpieczanej - dostęp mają tylko pracownicy banku, albo konwojenci.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24