Będą strzec etyki oraz parlamentarnej moralności posłów i senatorów. Cel? Nie dopuścić do tego, by powtórzyła się "afera Misiaka" i posądzanie członków PO o konflikt interesów. W partii służbę zaczyna właśnie pełnić zespół antykorupcyjny. Poprowadzi go Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Zespół antykorupcyjny powstał w piątek. W jego skład - oprócz Śledzińskiej-Katarasińskiej - weszli jeszcze posłowie Andrzej Gut-Mostowy, Anna Zielińska-Głębocka, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz oraz senator Piotr Wach. Organizacją pracy "antykorupcyjnej drużyny" zajmie się posłanka Mirosława Nykiel, rzecznik dyscyplinarny klubu PO.
- Zespół ma pilnować, by nie dochodziło do podejrzeń, że poseł lub senator, który ma udziały w jakiejś firmie, lobbuje za rozwiązaniami, dzięki którym ta firma będzie mogła zarobić - tłumaczy rzeczniczka "Dziennikowi". Powołanie zespołu ma związek z "aferą Tomasza Misiaka". W lutym media ujawniły, że firma Work Service (zrzeszona w konsorcjum z firmą DGA), w której ma udziały, dostała zlecenie na szkolenia i pomoc zwalnianym stoczniowcom w poszukiwaniu pracy. Warunki ich przekwalifikowania określa specustawa stoczniowa forsowana w Senacie właśnie przez Misiaka.
Wytropią. I co dalej?
Powołanie specjalnego wewnątrzpartyjnego zespołu antykorupcyjnego zapowiedział jeszcze w lutym szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. - Zespół będzie sprawdzał, czy w pracy konkretnego posła lub senatora może zachodzić konflikt interesów - tłumaczył wtedy poseł.
A co zrobi zespół, kiedy już wytropi w szeregach PO parlamentarzystę, który mógł popełnić błąd senatora Misiaka? Tego jeszcze dokładnie nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że tropieni z całą pewnością łatwo skóry nie sprzedadzą. Tak było wtedy, gdy po wybuchu "afery Misiaka" Donald Tusk wezwał swoich kolegów z Platformy do pozbycia się udziałów w firmach. Na apel część parlamentarzystów odpowiedziała deklaracją złożenia partyjnej legitymacji.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24