- Budynek socjalny w Kamieniu Pomorskim był kiedyś wyposażony w sygnalizację przeciwpożarową - ujawnił w TVN24 gen. Janusz Skulich, zastępca Komendanta Głównego PSP. Co stało się z zabezpieczeniami, które mogły zapobiec tragedii? Niewiadomo. Pewne jest tylko to, że to między innymi przez brak czujników strażacy tak późno dowiedzieli się o pożarze.
Generał potwierdził w "Faktach po Faktach", że na dramatyczny rozwój sytuacji w Kamieniu Pomorskim wpływ miały dwie rzeczy - po pierwsze materiały z jakich został zbudowany budynek, po drugie "swobodny czas rozwoju pożaru". Był on tak długi, bo strażacy o całym zdarzeniu zostali poinformowani dopiero kilkadziesiąt minut po tym, jak w domu socjalnym pojawiły się pierwsze płomienie.
"Sprawdzimy to"
Sytuacja ta nie miałaby miejsca, gdyby w domu zainstalowane były czujniki przeciwpożarowe. Generał Skulich przyznał, że takowe były tam kiedyś, ale później zniknęły. - Kiedy obiekt ten spełniał funkcję hotelu robotniczego - przynajmniej częściowo - był wyposażony w instalację sygnalizacji pożaru. Dyżurował tu portier, był hydrant wewnętrzny. Musimy ustalić, co stało się z tymi wszystkimi urządzeniami po tym czasie - zaznaczał zastępca Komendanta Głównego PSP.
Generał Skulich nie chciał - jak się wyraził - "spekulować" na temat tego, kto, kiedy i dlaczego mógł pozbyć się sygnalizacji przeciwpożarowej. - Szacunek do zmarłych i rzetelność zawodowa wymaga tego, byśmy mówili o faktach - ucinał.
Strażakom udało się już ustalić, że budynek, który spłonął w Kamieniu Pomorskim był "typowym obiektem stawianym w latach 70-tych". - To jest obiekt typu "Berlin". Jest w ich w Polsce jeszcze sporo. Zazwyczaj powstawały one jako zaplecze biurowe na budowach i miały dwie kondygnacje. Ten, jak wiadomo, był trzykondygnacyjny - opisywał gen. Skulich.
Błąd na błędzie
Kontrolę budynków socjalnych, takich jak ten w Kamieniu Pomorskim, zapowiedział już szef MSWiA Grzegorz Schetyna. Główny Inspektorat Nadzoru Budowlanego zapewnia, że kompletna informacja "inwentaryzacyjna" będzie znana w ciągu dwóch tygodni. Wiadomo też, że w 2006 roku NIK kontrolwała powiatowe Inspektoraty i w wielu przypadkach - między innymi w tym z Kamienia Pomorskiego - stwierdziła liczne uchybienia.
- Wolelibyśmy nie powtarzać w takich sytuacjach: a nie mówiliśmy? Ale wielokrotnie przy okazji różnych tragedii przychodzi nam tak mówić. W Kamieniu Pomorskim nie było planu kontroli, a to oznacza, że działanie Inspektoratu jest chaotyczne, doraźne - zaznaczał z kolei rzecznik NIK Paweł Biedziak. - Jeśli potwierdzą się doniesienia, że w budynku zrezygnowano z instalacji przeciwpożarowej, to będziemy mieli cały łańcuch (uchybień) - dodawał.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24