Aleksander Kwaśniewski w kontekście kandydatury Anny Fotygi na ambasadora ONZ stwierdził, że wysłannik Polski powinien być przede wszystkim lojalny wobec państwa. - Osoba, która nie zgadza się z polityką tego rządu i tego prezydenta ma możliwość zrezygnowania ze stanowiska. To nie jest tak, że bycie ambasadorem jest nieznośnym obowiązkiem, który trzeba podejmować - oznajmił.
Były prezydent podkreślił, że ambasadorzy to nie tylko przedstawiciele rządu czy prezydenta, ale Polski.
- Kandydat na ambasadora, powinien być powściągliwy w ocenach, nawet jeśli ma je krytyczne. Trzeba wyrażać ją dyskrecjonalnie, ministrowi spraw zagranicznych czy w gronie, gdzie nie ma to publicznego wymiaru - powiedział w "Kropce nad i" Kwaśniewski. I dodał: - Jeśli (ambasador - red.) otrzymuje nominację i jedzie na placówkę, powinien utrzymywać lojalne poparcie ze strony całego spectrum politycznego.
Ambasador to nie przymus
Mimo wszystko były prezydent uważa, że Anna Fotyga ma jednak szansę na zostanie reprezentantem Polski w Nowym Jorku.
Kwaśniewski zaznaczył jednak, że każdy ambasador działa zgodnie z instrukcjami, które utrzymuje przede wszystkim z ministerstwa spraw zagranicznych. - Osoba, która się nie zgadza z polityką tego rządu i tego prezydenta ma możliwość zrezygnowania ze stanowiska. Za moich czasów, gdy podjąłem urząd w roku 1995 kilka osób taką decyzję podjęło i uważam to za uczciwe - stwierdził.
Co powiedziała Fotyga? Podczas środowego spotkania z Komisją Spraw Zagranicznych b. minister skrytykowała sposób prowadzenia polskiej polityki zagranicznej przez obecną ekipę rządową. "Człowiek o moim życiorysie jest naprawdę głęboko poraniony przyglądaniem się temu, co się dzieje z polską polityką zagraniczną" - powiedziała Fotyga.
Władza w ręce ludu
Ponadto Aleksander Kwaśniewski odniósł się do sporu kompetencyjnego na linii prezydent - premier. Zaproponował jak go rozwiązać: niech zrobią to obywatele. Według byłego prezydenta należy przy okazji czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego zorganizować również ogólnopolskie referendum, podczas którego zadecydujemy, kto powinien reprezentować Polskę na międzynarodowych szczytach: prezydent, premier czy obaj.
- Niech (Polacy) powiedzą, kogo chcą (jako reprezentanta na szczytach - red.). To będzie bardzo istotne stanowisko, które te niejasności nam oświetli. Będziemy mieli dyskusję, w której odwołamy się do decyzji suwerena - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24