Debata o eutanazji i aborcji jest nie tylko niepotrzebna, ale i szkodliwa - uważa bp Tadeusz Pieronek. - Jeśli ktoś chce mieć wojnę, to będzie ją miał na własne życzenie. Stanowisko Kościoła od zawsze jest negatywne i nie widzę tu pola do dyskusji - stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem".
Ostre słowa biskupa to reakcja na piątkowe słowa premiera, który w Sejmie zachęcił "wszystkich zainteresowanych tematem" do rozmowy o ustawach regulujących kontrowersyjne kwestie. - Takie sprawy jak aborcja, in vitro, przerywanie leczenia, wtedy kiedy nie ma szans na wyleczenie, to tematy, które nie mogą mieć partyjnego koloru. To nie mogą być tematy, w których rząd jest za, a opozycja przeciw. O tym musimy zacząć rozmawiać ludzkim językiem, a nie językiem partyjnych połajanek - stwierdził.
"Wojna na własne życzenie"
Partyjnych może nie, ale kościelnych na pewno. - Jeśli ktoś chce mieć wojnę, to będzie ją miał na własne życzenie. Po co? Nie wiem. W tych wszystkich sprawach stanowisko Kościoła od zawsze jest jednoznacznie negatywne i nie widzę tu pola do dyskusji - powiedział "Dziennikowi" bp Pieronek.
Według biskupa nie ma powodu, by znosić zakaz eutanazji, a "lekarze są od tego, aby chronić życie do końca, do ostatniego momentu". Kiedy jest ten moment? Bp Pieronek przyznał, że "ksiądz nie rozstrzygnie kiedy kończy się życie, to sprawa dla nauki", jednak ani nauka, ani cierpiący człowiek - jego zdaniem - nie ma prawa decydować o eutanazji.
" Człowiek nie ma prawa do decydowania o swojej śmierci"
- Co to znaczy, że człowiek jest autonomiczny? Przyszedł na świat z własnej woli? Sam o tym zadecydował? Oczywiście, że nie. Człowiek nie ma prawa do decydowania o swojej śmierci - stwierdził.
Pytany, co sądzi o argumencie, że eutanazja kończy cierpienie zarówno chorego, jak i jego rodziny, biskup odparł: - Chrześcijańskie spojrzenie na cierpienie jest zupełnie inne niż ludzi, którzy cierpieć nie chcą. Cierpienie jest twórcze, trzeba je wykorzystać do tego, aby pogłębić swoje człowieczeństwo - argumentował biskup..
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24