W piątek Janusz Palikot na antenie TVN24 kajał się i przepraszał za pytanie na blogu o orientację seksualną Jarosława Kaczyńskiego. Jednak rzecznik PiS Adam Bielan do tego bicia się w pierś podchodzi z dużym dystansem. - W jego przeprosiny chyba mało kto już wierzy - mówił w Poranku TVN24. Łatwiej, zdaniem polityka PiS, będzie uwierzyć w skuteczność nowego programu jego partii.
PiS nad swoim nowym programem, który według mediów ma być ucieczką od walki "z układem" w stronę walki z kryzysem gospodarczym, pracuje pełną parą. Dokument ma zostać zaprezentowany już za tydzień podczas kongresu partii w Nowej Hucie. Jak twierdzi rzecznik PiS, to mozolna praca nad programem nie pozwoliła ponoć obejrzeć Jarosławowi Kaczyńskiemu piątkowych przeprosin Janusza Palikota, ale ze słów Adama Bielana wynika, że prezes niespecjalnie tego żałuje.
Palikot w afekcie? Nie wierzymy...
Dlaczego? Bo według rzecznika PiS dziś już chyba nikt nie wierzy w przeprosiny najbardziej kontrowersyjnego polityka PO. - Przyznaję, że nie jest on najbardziej ulubionym politykiem PO w szeregach PiS-u. I nie sądzę żeby to się zmieniło. Przeprosił, ale od razu rzucił kilka złośliwych uwag pod adresem PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego. To jest bardzo wyrachowany polityk i wie co robi. Tego co mówi, nie mówi w afekcie, jest świadomy - diagnozował Bielan.
Zresztą, jeśli wierzyć słowom rzecznika PiS, były premier ma teraz dużo większe zmartwienia na głowie niż potyczki z Januszem Palikotem. Dopracowanie nowego programu jest bowiem najważniejsze. Tym bardziej, że - według słów Bielana - zupełnie nie można wierzyć w rządowe zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. - Donald Tusk trwa przy swoim budżecie, nie nowelizuje go, a wpływy w 2009 roku będą według ekspertów niższe, niż przewidywał rząd. Kłopoty budżetowe są duże i jeżeli dziura jest szacowana na ponad 20 miliardów złotych to znaczy, że mamy bardzo poważny kryzys - przekonywał Bielan.
Rząd wiedział, ale nie powiedział
Europoseł nawet w ataku ministra Jacka Rostowskiego na PiS (o to, że politycznie "gra" wprowadzeniem euro) dopatrzył się potwierdzenia faktu, że rząd ma spore problemy. - Myślę, że pan Rostowski traci nerwy, co oznacza, że sytuacja budżetowa jest jeszcze gorsza, niż my o tym wiemy - oceniał.
Po rząd miałby kłamać? - Żeby utrzymać dobre notowania - odpowiadał Bielan. Ale jego zdaniem kłamstwo, szczególnie w tej sprawie, ma krótkie nogi, i tak naprawdę już wychodzi na jaw.
- Dlaczego we wrześniu, czy październiku, kiedy postulowaliśmy nowelizację budżetu, rząd zapewniał, że sytuacja jest świetna. A tymczasem podobno już od października resort finansów informował inne ministerstwa, żeby ograniczały wydatki. Spodziewał się więc, że wpływy z podatku VAT będą mniejsze niż przewidywano - zauważył polityk.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24