Janusz Palikot pokornieje i przeprasza. Nie tylko za swoje słowa o innych politykach, ale za Platformę. - To był dla nas fatalny tydzień. Oddaliśmy pole, PiS narzuciło nam swoje reguły gry. Teraz trzeba się przegrupować - tak ostatnie siedem dni w wykonaniu rządu podsumował poseł Platformy w programie "Piaskiem po oczach" w TVN24.
Dlaczego Zbigniew Ćwiąkalski "wyleciał"? Odpowiedź Palikota jest krótka. Bo w poniedziałek, tuż po śmierci Roberta Pazika, były już minister stworzył wrażenie, że nie bierze odpowiedzialności za to co się stało. Gdyby takiego wrażenia nie stworzył, to zdaniem Palikota, zostałby na swoim stanowisku.
Liderzy PO aroganccy?
Ale nie tylko Ćwiąkalski miał kiepski poniedziałek. - Zawaliliśmy ten dzień - ocenił poseł PO. A zawalanie miało polegać na tym, że liderzy partii nie wsłuchali się po śmierci Pazika w głos wyborców i wszyscy o sprawie mówili na tę samą, kompletnie nietrafioną, modłę. Według Palikota modłę "arogancji władzy". - Ja sam, chociaż się nie wypowiadałem na tamten temat, mówiłbym zapewne podobnie. To był błąd - stwierdził krótko Palikot.
Ale nie ma tego złego. Według wiceszefa (już) Komisji "Przyjazne Państwo" decyzja o zdymisjonowaniu Ćwiąkalskiego - choć dla Donalda Tuska ponoć bardzo ciężka - przyniesie jeszcze owoce. - To na pewno zabolało premiera. Ale na tym polega polityka, że podejmuje się trudne, męskie decyzje, po których czasem się płacze. Wydaje mi się, że ta - choć estetycznie może się nie podobać - przyniesie pozytywne efekty sondażowe i przykryje wcześniejsze niepowodzenia - prorokował Janusz Palikot.
PiS przejmuje piłkę
Wśród największych grzechów Platformy w ostatnim tygodniu poseł wskazał "złą komunikację". To komentarz do sprzecznych wypowiedzi przedstawicieli partii, którzy w poniedziałek śmierć Pazika nazywali jeszcze tylko smutnym przypadkiem, a dzień później, że nie doszłoby do niej gdyby nie zaniechania urzędników. - To był dla nas fatalny tydzień. Oddaliśmy pole, PiS narzuciło nam swoje reguły gry. Teraz trzeba się przegrupować - nawoływał poseł. A docenienie tego przegrupowania przez opinię publiczną może nie być wcale takie proste, bo według Palikota "rząd, wbrew temu co mówi opozycja, ma bardzo zły PR i tylko dzięki temu, że dobrze rządzi cieszy się dużym poparciem społecznym".
W mijającym tygodniu posłowie Platformy nie byli też zgodni w jeszcze jednej kwestii. Chodzi o ocenę pomysłu powołania komisji śledczej, która miałaby się zająć sprawą Krzysztofa Olewnika. Początkowo liderzy partii wypowiadali się o nim z dużym dystansem, ale później zmienili front. Palikot jednak frontu nie zmienił i sens działania takiej komisji nadal ocenia "umiarkowanie". A to dlatego, że warto pozwolić prokuratorom dokończyć ich pracę. I dopiero wtedy, ewentualnie, powoływać komisję.
Palikot przeprasza prezesa PiS
Słowo "umiarkowanie" padło w rozmowie Konrada Piaseckiego z Januszem Palikotem jeszcze raz. Jako odpowiedź na pytanie "jak posłowi idzie tropienie homoseksualistów w Sejmie?". Zresztą tak pikantnych komentarzy dotyczących orientacji seksualnej posłów i ich ewentualnej skłonności do politycznej prostytucji jak dotąd (jeśli wierzyć słowom Palikota), nie należy się spodziewać.
Dlaczego? Bo poseł bardzo krytycznie, bijąc się w piersi, ocenił swoje niedawne występy. - To był błąd – mówił o swoim dopytywaniu się na blogu, czy "Jarosław Kaczyński jest kobietą?". - Panie prezesie Jarosławie Kaczyński! Jest mi bardzo przykro, że użyłem tych argumentów przeciwko panu. Przepraszam – zakończył wątek poseł Palikot. Ale zaraz przyznał, że sam z takimi pytaniami, kierowanymi pod jego adresem, nie ma problemu. - Jestem lesbijką i jak każda lesbijka uwielbiam kobiety. Jestem wiernym mężem mojej żony. Jestem heteroseksualny. Nie miałem żadnych kontaktów z mężczyznami, kimkolwiek, czy czymkolwiek innym niż kobiety – wyliczał.
Źródło: TVN24, "Przegląd Sportowy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24