- Gdyby prezydent nie poleciał do Brukseli, mielibyśmy 100 procent sukcesu. A tak mamy beczkę miodu z łyżką dziegciu – stwierdził w „Kropce nad i” Radosław Sikorski. Szef MSZ przyznał jednak, że nie jest dumny z przepychanek wokół składu polskiej delegacji.
Według Sikorskiego miodem jest wszystko co na szczycie ustalono. Natomiast łyżką dziegciu "niekonwencjonalny dodatek do rządowej delegacji" - Czy ma pan na myśli prezydenta? - dopytywała dziennikarka. Sikorski nie odpowiedział wprost. - Niekonwencjonalna część polskiej grupy w Brukseli. Ta eskapada nie była potrzebna, bo wszystko osiągnęła delegacja rządowa - uciął minister.
"Nie jesteśmy dumni z konfliktu z prezydentem"
Szef polskiej dyplomacji przyznał, że szeroko komentowany w polskich i europejskich mediach konflikt o wyjazd do Brukseli nie był potrzebny – Zgadzam się, że to nie wyglądało dobrze i nie jesteśmy z tego dumni. To były najbardziej stresujące dwa dni od objęcia urzędu – zdradził Sikorski.
Minister wyjaśnił, że w konflikcie z prezydentem rząd przyjął zasadę „bezwzględnego stosowania się do reguł i procedur” i dlatego też odmówił prezydentowi udostępnienia samolotu. Zamierza też stosować się do niej w przyszłości.
"Żadnych przepustek dla ludzi prezydenta nie było"
Pytany o przepustki dla Michała Kamińskiego i Piotra Kownackiego (o ich zablokowanie Kancelaria Prezydenta oskarżyła szefa MSZ), Sikorski zaprzeczył, aby kiedykolwiek istniały. - Liczę, że ktoś mnie za to przeprosi. Bo przez cały dzień trąbiono, że są jakieś przepustki dla współpracowników prezydenta, a ich nie było. Potwierdził to sekretariat Rady Europejskiej. Trzymajmy się twardych faktów – apelował Sikorski. Jak dodał, „na jego prośbę” Lech Kaczyński był traktowany na specjalnych zasadach.
"Odzyskaliśmy weto"
Według ministra do jej osiągnięć należy przede wszystkim wynegocjowanie pakietu klimatycznego. - Osiągnęliśmy wielki sukces, zmusiliśmy resztę UE i KE d poważnego potraktowania naszych postulatów w sprawie, która niesie olbrzymie konsekwencje finansowe. Odzyskaliśmy weto - broń, którą prezydent oddał rok temu – punktował.
Sikorski podkreślił, że bez interwencji Warszawy dyskusja o pakiecie klimatycznym mogła zostać przeniesiona na szczebel rad ministerialnych, gdzie decyzje zapadają większością głosów. - A gdybyśmy przegrali takie głosowanie, Polska mogłaby zapłacić większość ceny za wyśrubowane standardy klimatyczne UE – wyjaśnił.
Traktat? Wierzę w Sarkozy'ego
Zdaniem ministra przesunięcie dyskusji o pakiecie i możliwość weta, które otrzymała Polska to „koronkowa rozgrywka” rządu. – Efekt setek rozmów, tysięcy maili, kuluarowych narad. Premier osobiście do ostatniej chwili rozmawiał z przewodniczącym Barroso i prezydentem Sarkozym – chwalił Sikorski. Jak dodał, gdyby nie konflikt z prezydentem, szczyt można by uznać za stuprocentowy sukces Polski.
Pytany o Traktat Lizboński, do którego podpisania będzie w grudniu w Juracie przekonywał Lecha Kaczyńskiego Nicolas Sarkozy, minister stwierdził: - Wierzę w zdolności perswazyjne prezydenta Francji.
kaw//mat
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24