- Nie będziemy tolerowali więcej sytuacji szantażowania zamkniętymi gabinetami i żądania kolejnych miliardów złotych - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Bartosz Arłukowicz. Minister zdrowia zarzucił działaczom Porozumienia Zielonogórskiego, że dbają o swoje prywatne interesy i dlatego w poniedziałek ministerstwo nie zgodziło się na ich warunki ws. kontraktów na 2015 r.
- Ja nie zabiorę pieniędzy szpitalom onkologicznym, żeby dać je Porozumieniu Zielonogórskiemu, nie zabiorę tego neurochirurgom, chirurgom, ortopedom, pediatrom, tylko dlatego, że pewnego dnia przychodzi lekarz rodzinny z Porozumienia Zielonogórskiego i mówi: zamknę gabinet, jak nie dostanę kolejnego miliarda. Nie, tak nie będzie - w ten sposób Arłukowicz tłumaczył w "Faktach po Faktach", dlaczego w poniedziałek nie przystał na propozycje liderów PZ.
Lekarze domagali się zwiększenia finansowania podstawowej opieki zdrowotnej o 2 mld zł, choć - jak mówił minister - jeszcze 17 grudnia PZ zgadzało się na kwotę 1,1 mld zł, którą proponował resort zdrowia. Arłukowicz przypomniał, że negocjacje w tej sprawie toczyły się od maja.
Szantaż "małej garstki"?
Inne żądania PZ - jak mówił minister - to m.in. wnoszenie przez pacjentów opłaty za przekroczenie progu przychodni, czy możliwość zamknięcia przychodni na 20 dni roboczych w roku.
Minister mówił, że zmienił się szef negocjacji ze strony PZ. W poniedziałek prezesa PZ dr. Jacka Krajewskiego zastąpił dr Marek Twardowski. - Krajewski został wręcz fizycznie odsunięty na bok przez Twardowskiego - mówił gość "Faktów po Faktach".
W ocenie Arłukowicza lekarze PZ od lat stosują tę samą metodę i "nabierają wiatru w żagle" zawsze o tej samej porze - gdy zbliża się nowy rok. Przekonywał, że ta "jedna mała garstka" lekarzy rodzinnych - ok. 20-30 proc. - szantażuje pacjentów i straszy zamknięciem gabinetów. - Ci ludzie bronią swoich prywatnych interesów i ja to rozumiem - przyznał minister. Podkreślił jednak, że dobro pacjentów jest najważniejsze. - Ja jestem ministrem zdrowia i patrzę w oczy pacjentom i jestem powołany do tego, by bronić interesów pacjenta i publicznego płatnika - powiedział.
Zapewnił, że jest zdeterminowany i otwarty na rozmowę. - Ale na pewno nie zgodzę się na to, by każdego roku pacjenci byli szantażowani - zaznaczył.
Plan ministerstwa
Szef resortu zdrowia uprzedził, że jeśli lekarze PZ "zatrzasną drzwi przed pacjentami po 1 stycznia", to muszą się liczyć z tym, że ministerstwo przygotowało kilka rozwiązań. Jednym z nich jest możliwość zmiany - bezpłatnie i bez konieczności wizyty w NFZ - lekarza rodzinnego. Apelował do pacjentów, by skorzystali z tej opcji, gdy po nowym roku okaże się, że lekarze nie chcą ich przyjmować.
Minister stwierdził, że premier Ewa Kopacz, która też kierowała resortem zdrowia, "rozumie metody jakimi walczy i cele, do których zmierza" Porozumienie Zielonogórskie. Jak mówił, na nią też PZ wywierało presję.
Autor: db//rzw/kwoj / Źródło: tvn24