Amerykanie szpiegowali placówki UE? Cimoszewicz: możliwe, to nie święte krowy

- Snowden jest w dosyć rozpaczliwej sytuacji, w pułapce - mówił Cimoszewicz. - Nie bardzo może wyjechać, bo stracił paszport, a bez niego żadna linia lotnicza go nie weźmie na pokład - dodawał.

Wyraził też przekonanie, że Rosja nie chce brać odpowiedzalności za to, co dzieje się wokół Snowdena.

Jendocześnie Włodzimierz Cimoszewicz nie dziwi się, że na liście państw, do których Snowden zwrócił się o azyl, jest Polska. - Zarzuca sieci szeroko, żeby mieć szansę wydostać się z pułapki - ocenił.

- Gdyby Snowden znalazł się w Polsce, to trzeba by z całkowitą powagą spróbować uzyskać informacje, których domagamy się razem z innymi partnerami unijnymi od USA, czyli czy system inwigilacji, jaki stosują, nie jest nadużywany także przeciwko nam, sojusznikom – powiedział były premier.

Zdaniem Włodzimierza Cimoszewicza w tej sprawie jest sporo znaków zapytania. - Ciągle za mało wiemy o tym, kogo podsłuchiwano, jaka była skala inwigilacji. Jeśli Snowden ujawnia coś skandalicznego w zachowaniu służb USA, czego nie można wykluczyć, to wtedy nie potępiałbym go jednoznacznie - przyznał.

- Jestem w stanie uwierzyć, że Amerykanie inwigilowali placówki UE – powiedział. - Nie traktowałbym jednak Stanów Zjednoczonych jak świętej krowy. Oni też czasami łamią prawo - stwierdził. Aferę z ujawnieneim programu PRISM nazwał "wdepnięciem USA na minę".

Pochwalił za to Donalda Tuska za wyważony komentarz. - Premier słusznie podkreślił, że "jeśli to prawda, to mamy skandal" - oznajmił.

Przyznał, że potwierdzenie doniesień oznaczałoby "poważny problem między Unią Europejską a Stanami Zjedoczonymi".

Autor: rf/iga / Źródło: tvn24