Z każdej złotówki wydawanej w Agencji Rynku Rolnego 50 groszy idzie na własne wydatki - wynika z utajnionego przez resort rolnictwa raportu. W agencjach rolnych lawinowo przybywa pracowników, co nie przekłada się na ich wydolność - donosi "Rzeczpospolita".
Funkcjonowanie agencji rolnych wziął pod lupę Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Jego raport otrzymał - i natychmiast utajnił - resort rolnictwa, którym kieruje Marek Sawicki z PSL.
Jak pisze gazeta, z opracowania wynika, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa kosztowała podatników w zeszłym roku 2 mld zł, a z każdych 100 zł dla rolników ARiMR zatrzymywała ponad 8 zł. W Agencji Rynku Rolnego proporcje są jeszcze gorsze: trzy lata temu z każdych 100 zł wydawała na siebie 18 zł, w ubiegłym roku już 50 zł.
Rośnie liczba etatów...
Powód? Ponad dwukrotny wzrost zatrudnienia. W ARiMR pracuje już ponad 11 tys. osób, a jeszcze pięć lat temu, czyli tuż przed przystąpieniem Polski do UE, było to o blisko 7 tys. osób mniej. W samej tylko centrali liczba etatów z 890 zwiększyła się do blisko 1400 - donosi gazeta.
– Każda ekipa rządząca wprowadza do agencji tabuny swoich ludzi, a ci z poprzedniego nadania politycznego przesuwani są na niższe stanowiska i tak rośnie armia zatrudnionych – tłumaczy ekspert związany z Ministerstwem Rolnictwa.
... a wydajność bez zmian
Zatrudnienie nie przekłada się jednak na wydajność. Autorka opracowania Barbara Wieliczko zarzuca agencjom, że cały czas mają opóźnienia w realizacji swoich zadań, nie działają także programy informatyczne.
Zmiany w agencjach rolnych zapowiadano już za rządów SLD, a potem PiS. PO też chciała robić porządki, ale szybko podzieliła się z PSL wpływami w agencjach (po roku rządzenia koalicja wymieniła całe kierownictwo agencji od centrali po powiaty) i odstąpiła nawet od pomysłu połączenia ARiMR z ARR.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24