- Czekamy na ostateczne wyjaśnienie dotyczące kontroli majątkowej Mariana Banasia - mówił w "Faktach po Faktach"w TVN24 europoseł Adam Bielan (Porozumienie), odnosząc się do sytuacji wokół obecnego prezesa Najwyższej Izby Kontroli. - Jeżeli te zarzuty się potwierdzą, będziemy oczekiwać od pana prezesa rezygnacji z pełnionej funkcji - mówił.
16 października CBA zakończyło trwającą od 16 kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia. Postępowanie objęło dokumenty złożone w latach 2015-2019, gdy był on kolejno wiceministrem i ministrem finansów, a potem prezesem Najwyższej Izby Kontroli.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś skierował do Centralnego Biura Antykorupcyjnego wyjaśnienia w sprawie swoich oświadczeń majątkowych. Ani Centralne Biuro Antykorupcyjne, ani prezes NIK nie ujawniają szczegółów dotyczących wyjaśnień.
"Jeżeli te zarzuty się potwierdzą, będziemy oczekiwać od pana prezesa rezygnacji z pełnionej funkcji"
O sprawie obecnego szefa NIK mówił w "Faktach po Faktach"w TVN24 europoseł, były wicemarszałek Senatu Adam Bielan (Porozumienie). - Czekamy na ostateczne wyjaśnienie dotyczące jego kontroli majątkowej. Pan Banaś, jak każdy zainteresowany, miał siedem dni na złożenie uwag do końcowego raportu Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Po rozpatrzeniu jego uwag, ten raport zostanie opublikowany - wskazywał.
- Jeżeli te zarzuty się potwierdzą, będziemy oczekiwać od pana prezesa rezygnacji z pełnionej funkcji - zapewnił.
"W Krajowej Administracji Skarbowej pracuje 60 tysięcy urzędników"
Bielan odniósł się również do informacji, jakie w piątek ujawniła "Rzeczpospolita". Napisała, że od dwóch lat toczy się śledztwo w sprawie wyłudzeń podatku VAT dokonywanych przez grupę przestępczą, którą kierowali wysocy urzędnicy Ministerstwa Finansów. Zarzuty usłyszało między innymi dwóch bliskich współpracowników Mariana Banasia z czasów jego pracy w resorcie. Chodzi o Arkadiusza B., który był dyrektorem Krajowej Szkoły Skarbowości, czyli "kuźni kadr Krajowej Administracji Skarbowej", i Krzysztofa B., wicedyrektora Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier w Ministerstwie Finansów.
- Za naszych rządów powstała Krajowa Administracja Skarbowa, w ramach której powstało Biuro Interwencji Wewnętrznej. Takiego biura nie było za naszych poprzedników i to biuro wykazuje się takiego rodzaju efektami, jak złapanie tych nieuczciwych urzędników - mówił Bielan, odnosząc się do informacji podanej przez dziennik. Europoseł przekonywał, że "w Krajowej Administracji Skarbowej pracuje 60 tysięcy urzędników". Mówił, że "wśród kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy osób, które były nominowane na różnego rodzaju stanowiska" mogły znaleźć się osoby, które są nieuczciwe czy "uległy różnym pokusom".
- Tym różnimy się od naszych poprzedników, że takie osoby siedzą dziś w areszcie - przyznał.
Bielan: Jarosław Kaczyński jest w wielu sprawach traktowany gorzej niż zwykły obywatel
Gość "Faktów po Faktach" odniósł się także do sprawy "wież Kaczyńskiego" i budowy w Warszawie wieżowca przez związaną z PiS spółkę Srebrna. Prokuratura Okręgowa w Warszawie podjęła decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie "wież Kaczyńskiego". Dotyczyło to zarówno wniosków posłów PO-KO, jak i prywatnego zawiadomienia austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. Obie decyzje prokuratury zapadły tuż przed wyborami, postanowieniem z 11 października, ale ujawnione po wyborach.
Bielan pytany, czy wierzy, że data wydania decyzji to przypadek, odpowiedział: 'nie znam akt tej sprawy to jest pytanie do prokuratury'.
Stwierdził, że "w oczywisty sposób ta sprawa była wykorzystywana politycznie".
Europoseł został również zapytany, czy jego zdaniem prezes PiS Jarosław Kaczyński został w tej sytuacji potraktowany jak zwykły obywatel. - Myślę, że (Jarosław Kaczyński - red.) jest w wielu sprawach traktowany gorzej niż zwykły obywatel - ocenił. Jak mówił, "każdy aspekt jego życia prywatnego, zawodowego, politycznego, jest od wielu lat analizowany".
- Platforma Obywatelska rządziła osiem lat. Jarosław Kaczyński był setki razy wzywany na rozmaite przesłuchania. Gdyby cokolwiek było na Jarosława Kaczyńskiego, to z pewnością Platforma Obywatelska by to znalazła - mówił gość TVN24.
"To nie są nasi nominaci, to są nominaci parlamentu"
Adam Bielan mówił także o protestach wyborczych, jakie w poniedziałek Prawo i Sprawiedliwość złożyło do Sądu Najwyższego. Chodzi o ponowne przeliczenie głosów w sześciu okręgach w wyborach do Senatu: numer 75, 100, 12, 92, 95 i 96. Sąd Najwyższy rozpatrzy wniesione protesty w składzie trzech sędziów nowo utworzonej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
- Bardzo ważnym elementem zaufania do instytucji demokratycznych jest zaufanie obywateli do procesu wyborczego, a tego zaufania nie będzie, jeżeli nie będzie wyraźnej procedury zaskarżania wyników wyborów - przekonywał. Jak mówił, w poprzednich latach wpływało "kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt tysięcy protestów wyborczych".
- Każdy obywatel w Polsce i każdy podmiot polityczny ma prawo zaskarżyć wynik wyborów i Sąd Najwyższy ma obowiązek ten wniosek rozpatrzyć - podkreślił Bielan.
Na uwagę, że rozpatrywaniem tego wniosku zajmą się sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, powołani przez nową Krajową Radę Sądownictwa, która została z kolei wybrana przez Sejm, Bielan odparł: 'to nie są nasi nominaci, to są nominaci parlamentu". - Żadna partia polityczna nie powołuje ani Krajowej Rady Sądownictwa, ani Sądu Najwyższego - przekonywał.
Bielan: rząd ma się wycofać z projektu ograniczenia 30-krotności składek ZUS
Bielan mówił również o ewentualnych zmianach w budżecie na rok 2020. Założono w nim zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce).
- Z tego co wiem, ustalenie na poziomie liderów Zjednoczonej Prawicy jest takie, że z tego projektu rząd się wycofa - poinformował. - Jesteśmy bardzo szerokim obozem politycznym, są przedstawiciele różnych nurtów prawicy, konserwatywno-liberalnego, narodowego, chadeckiego, i czasem istnieją również różnice programowe. W tej sprawie - jak sądzę - nie będzie potrzeby głosowania, bo nie wyobrażam sobie, żeby klub parlamentarny (Prawa i Sprawiedliwości - red.) był podzielony - mówił.
O trzynastej emeryturze, która do budżetu nie została wpisana, mówił, że "z całą pewnością będzie wypłacona w roku 2020".
Poinformował również, że w przyszłym tygodniu "można spodziewać się ujawnienia umowy koalicyjnej na najbliższą kadencję".
Autor: mjz/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24