Nareszcie.. Już się stęskniłem za tym całym politycznym show. Po tych nudnawych przesłuchaniach w końcu COŚ. Są emocje, te charakterystyczne uszczypliwości, pytania i odpowiedzi mające sprowokować drugą stronę. Mowa o dzisiejszej „komisji naciskowej” i przesłuchaniu byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Ale tak naprawdę ten komisyjny spektakl dopiero się rozpoczął. Bo przecież jak tu spodziewać się nudnego przesłuchania Andrzeja Leppera czy Zbigniewa Ziobro. Emocje będą, nie ma co.
To fakt, samo dzisiejsze „słuchanie” świadka Janusza Kaczmarka niczego nowego do sprawy nie wniosło. Ale tego akurat można się było spodziewać. Mowa o formie i całej tej skrupulatnej grze. Od razu przypominają się te „stare” czasy gdy padały hasła: o czerwonych skarpetkach, pedałach, ciągach komunikacyjnych pionowych i poziomych – to autorstwa Anity Błochowiak. O słynnym „Pan jest zerem” nie wspominając. Dla przypomnienia autorem hasła był Leszek Miller. Potem byli jeszcze milczący świadkowie – jak Jan Bobrek – to na komisji orlenowskiej. Ach to były czasy.
Temu dzisiejszemu sejmowemu show daleko co prawda do tamtych słynnych przesłuchań. Ale na tle ostatnich nudnych, ciągnących się, niczego nie wyjaśniających i mało zrozumiałych komisji śledczych, to przynajmniej było interesujące pod względem słownych przepychanek. Szkoda tylko, że do wyjaśnienia „gruntowej zagadki” nie wniosło to nic.
PRosiecki