Wiktor, twarz zorganizowanej przez PFRON kampanii "Pełnosprawni w pracy", wcale nie jeździ na wózku. Nie jest nawet inwalidą - pisze "Dziennik". Fundusz twierdzi, że zatrudnienie inwalidy byłoby nieopłacalne
Kampania "Pełnosprawni w pracy" ma zachęcać przedsiębiorców do dania szansy niepełnosprawnym. Nie ma chyba osoby, która nie widziałaby poruszającej reklamy o jeżdżącym na wózku przystojnym brunecie. Ale ten mężczyzna to aktor, tylko udaje kalectwo - dowiedział się "Dziennik".
"Wiktor nie liczy na współczucie, wie, jak dużo może dać twojej firmie, pod warunkiem że dasz mu szansę"- takie słowa słyszymy w telewizyjnym spocie promującym zatrudnianie osób niepełnosprawnych. Reklama, którą wykonała agencja "Cztery czwarte", kosztowała prawie 964 tysiące złotych, a jej emisja w mediach to kolejny wydatek rzędu 4 mln 14 tysięcy. Zapłaciła za nią w 72 proc. Unia Europejska, pozostałą kwotę wyłożył Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Przystojny brunet poruszający się na wózku pokazany jest jako człowiek sukcesu, aktywny, zdobywa dla swojej firmy nagrodę, gra w kosza. Niestety, okazuje się, że to była tylko jego wizja. Tak naprawdę niedoceniany niepełnosprawny szuka jakiegokolwiek zajęcia, bo pracodawcy nie wierzą w jego możliwości.
Niestety, także twórcy spotu nie uwierzyli w potencjał niepełnosprawnych. Odegranie tej roli powierzyli całkowicie sprawnemu aktorowi. Rozmówcy "Dziennika"nie kryją oburzenia. "To głęboki fałsz i fikcja. Jak można kogokolwiek zachęcić do zatrudnienia niepełnosprawnego, skoro samemu się tego nie robi" - mówi Sławomir Piechota, poseł poruszający się na wózku.
Wtóruje mu Anna Dymna, która na co dzień współpracuje z niepełnosprawnymi. "Jestem zdumiona i poruszona. Ten przypadek dobitnie pokazuje, jak naprawdę wygląda sytuacja niepełnosprawnych w Polsce. To smutna rzeczywistość" - mówi.
Czy naprawdę nie można było znaleźć do spotu osoby na wózku? PFRON w swoim postępowaniu nie widzi nic złego. "Celem kampanii społecznej nie jest pokazanie prawdziwej osoby, lecz zasygnalizowanie problemu. Oczywiste jest, że profesjonalista znacznie lepiej poradzi sobie z zadaniem aktorskim, tym samym lepiej wyrazi treści, emocje i założenia, które chcieliśmy przekaza" - mówi "Dziennikowi" Małgorzata Radziszewska, rzecznik prasowy Funduszu.
Anna Dymna nie potrafi zrozumieć tego tłumaczenia. "Ależ amatorzy potrafią przepięknie pokazać emocje i często są znacznie lepszymi i wiarygodniejszymi aktorami od tych profesjonalnych" - przekonuje. Dlatego trudno uwierzyć, aby jakość gry była prawdziwą przyczyną wybrania odtwórcy roli bohatera spotu reklamowego.
W piśmie do "Dziennika" rzeczniczka PFRON bie ukrywa, że: "Dodatkowym argumentem przemawiającym za zatrudnianiem aktorów są kwestie techniczne. Realizacja spotu reklamowego zawsze odbywa się pod wysokim reżimem czasowym, w bardzo dużym stresie (zwłaszcza dla aktora)".
"Z doświadczenia wiemy, że osoby, które nie zajmują się aktorstwem profesjonalnie, zwykle nie są w stanie sprostać tym wymaganiom. Realizacja bardzo się przeciąga, w wielu przypadkach jest ona wręcz niemożliwa, a to, niestety, wpływa na koszty" - czytamy. Czyli de facto rzeczniczka sama przyznaje, że niepełnosprawnego nie warto zatrudniać, bo brakuje czasu albo jest za drogo.
"Po takich słowach może tylko odczuć irytację. Mam nadzieję, że następnym razem PFRON dopilnuje tej kwestii, jest mi bardzo przykro" - mówi Mirosław Mielniczuk, pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych i wiceminister w resorcie pracy i polityki społecznej.
Źródło: "Dziennik"