Amerykanie nie chcą jeździć w Afganistanie samochodami opancerzonymi Cougar. Chcą je zastąpić lżejszymi i zwrotniejszymi RG-31. Tymczasem MON wybrał właśnie cougary - pisze "Gazeta Wyborcza".
Przypomina, że decyzję o dostarczeniu naszym żołnierzom samochodów opancerzonych Ministerstwo Obrony Narodowej podjęło po koniec sierpnia. Przesądziła o tym śmierć trzech żołnierzy, których patrolowy Humwee wjechał na minę podłożoną przez talibów. Konstrukcja pojazdu nie dawała im żadnych szans na przeżycie. MON uznało, że żołnierze muszą mieć wóz bardziej odporny na miny. Takie pojazdy charakteryzują się m.in. specjalnie ukształtowaną podłogą, która rozprasza siłę wybuchu.
Jeszcze na początku września szef MON Bogdan Klich informował, że w grę wchodzi pojazd RG-31 produkowany w RPA - kraju o długim doświadczeniu w konstruowaniu tego typu pojazdów. Wybór MON padł jednak na pojazdy Cougar. To one zostaną wypożyczone od Amerykanów. Pierwsze trzydzieści pojazdów mamy otrzymać już w październiku - zapowiada "GW".
- Jest bardzo prawdopodobne, że dostarczenie Polakom cougarów to promocja amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, a amerykański departament stanu uznał, że w jej ramach lepiej będzie zaproponować amerykański produkt zamiast tego produkowanego przez RPA. A po za tym, jeżeli amerykańscy dowódcy muszą już coś oddać, to oczywiste jest, że swoim żołnierzom zostawiają coś lepszego - twierdzi jeden z wojskowych rozmówców gazety.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"