W zasadzie cóż niezwykłego jest w wizycie prezydenta Rosji w Warszawie ? Czy rzeczywiście powinniśmy na rosyjskiego prezydenta oczekiwać niemal tak, jak na przyjazd papieża? To nieco złośliwie wytknęła nam Niezawissimaja Gazieta, która wielokrotnie publikowała artykuły nieprzychylne Polsce.
No to właśnie, cóż może taka wizyta zmienić? Przestawić zwrotnicę historii i stworzyć partnerstwo polsko-rosyjskie? A może dzięki tej wizycie Rosja definitywnie odrzuci krętactwa w sprawach zbrodni katyńskiej i innych zbrodni reżimu stalinowskiego na obywatelach Rzeczypospolitej w XX w.? A może jeszcze coś więcej?
Nietrudno być pesymistą patrząc na relacje z Rosją w ostatnim dwudziestoleciu. Moskwa traktowała Polskę jak zdrajcę, który nie tylko, że rzucił wyzwanie i pokonał radziecki imperializm, również jednocześnie przesunął granicę Zachodu do granic Rosji. Na dodatek Warszawa podjęła wysiłek rozszerzenia zachodniego sojuszu na Ukrainę czy daleką Gruzję, jeszcze mocniej godząc w poczucie dumy imperialnej w Moskwie. Pesymizm ugruntowała miękka rehabilitacja Stalina i jego epoki, która przecież dla nas oznaczała zniewolenie, niezliczone ofiary i upokorzenia, utratę niepodległości, emigrację milionów Polaków, odłączenie kluczowych obszarów kresowych z Wilnem, Grodnem i Lwowem. To nie wszystkie wyliczenia. Rosja już za Jelcyna, i zwłaszcza za Putina, podjęła akcję osłabiania pozycji Polski na Zachodzie, stale podkreślając, że państwo polskie jest chore na rusofobię i niszczy próby zbliżenia Rosji do zachodnich instytucji.
A jednak ja mam nadzieję, że to, co napisałem powyżej, powoli odchodzi do historii. Powoli, ponieważ to nie oznacza, że wszystkie sprzeczności polsko-rosyjskie zostały zamknięte. Przeciwnie, jeszcze długo nie. Jednak przecież mam nadzieję, że Rzeczpospolita Polska i Federacja Rosyjska nie muszą być skazane na konflikt egzystencjalny. Mam nadzieję, choć nadzieja to marna doktryna polityczna, jak mawiał jeden z dyplomatów amerykańskich w ekipie Busha juniora.
Polsce potrzebne jest zabezpieczenie interesów na Wschodzie – i dogadanie się z Rosją zanim ona trwale wejdzie do europejskiego systemu. Wtedy może być za późno, gdyż Rosja wykorzysta, że powiedzieliśmy „nie” temu procesowi. Dzisiaj nie ma sensu opieranie swojej polityki rosyjskiej na retoryce z zimnej wojny, a mianowicie, że Europa i Ameryka Rosji się wystraszą. Nie tylko, że nie ma o tym mowy, ale wręcz szykuje się nowy sojusz w stylu dawnej Ententy z lat I wojny światowej. Zachód nie widzi w Rosji wroga, chce widzieć sojusznika. W świecie, gdzie wszystko przestaje być pewne, warto potęgę Rosji, drzemiącą i jeśli będzie źle wykorzystana, to niszczycielską, przeciągnąć na zachodnią stronę. Może się to przydać. Moskwa choć w doktrynie wojskowej jeszcze mówi o Zachodzie jako wrogu, to realnie ocenia swoje możliwości i widzi zagrożenie w Chinach oraz muzułmańskim podbrzuszu na południowych granicach Federacji. Rosyjskie społeczeństwo coraz mocniej wrasta w codzienność europejską, także dzięki popkulturze, nauce języków, rozwojowi gospodarczemu, coraz częstszym wyjazdom. Choć Rosja nie jest w pełni państwem azjatyckim, to przecież Rosjanom odpowiada bardziej styl życia Niemców, Francuzów, Anglików czy Polaków niż Chińczyków czy Hindusów. No i pamiętać też trzeba, że w samej Rosji moda na anty-okcydentalizm i moda na pasztet czarnosecinnego nacjonalizmu, agresywnego prawosławia, neo-stalinizmu i zamordystycznego militaryzmu jest wciąż silna i może udaremnić w przyszłości integrację Rosji z Europą. Oby Europie i nam udało się tak wpływać na Rosję, iż Rosjanie kiedyś odrzucą samodzielnie ten nieprzyjemny miks.
Mam nadzieję na otwarcie Rosji na Polskę i Polski na Rosję, mam nadzieję, że oba narody i państwa znajdą w sobie ten geniusz, który naprawił powojenną Europę i uczynił konflikt niemiecko-francuski czy francusko-angielski a teraz niemiecko-polski czymś niewyobrażalnym. Mam nadzieję, że każdy rusofob w Polsce zrozumie, że rusofobia szkodzi nie Rosji lecz Polsce, jak antysemityzm polski szkodzi właśnie Polsce, a nie społeczności żydowskiej w diasporze czy Izraelu. Mam nadzieję, że każdy polonofob w Rosji zrozumie, że polonofobia szkodzi bardziej Rosji niż nam.