Zbigniew Sobotka (SLD), były wiceszef MSWiA, zamieszany w tzw. aferę starachowicką i skazany za ujawnienie tajemnicy, wciąż ma broń! Jak długo jeszcze człowiek, który zdradził policjantów, będzie w swoim domu trzymał arsenał? - pyta "Super Express".
Jak się nieoficjalnie dowiedział "SE", Komenda Stołeczna Policji chce w najbliższych dniach pozbawić Sobotkę pozwolenia na broń. Jeśli jednak Sobotka odwoła się do sądu administracyjnego, to ma sporą szansę, aby nie wydać policjantom swojego arsenału.
- Musimy mu zabrać pozwolenie, bo osoby karane nie powinny mieć przecież pistoletów w domu - wyjaśnia urzędnik z MSWiA. To nie będzie jednak łatwe, bo prawo chroni posiadaczy broni przed cofnięciem pozwolenia. To wkurza policjantów.
- Sobotka nas zdradził - piekli się funkcjonariusz CBŚ. Policjanci mogli zginąć, bo minister opowiedział o planowanej przez nas akcji politykom uwikłanym w kontakty z przestępcami - dodaje.
Reporterzy „Super Expressu” dowiedzieli się, że Zbigniew Sobotka ma trzy pistolety i jeden rewolwer. – Zbyszek zawsze czegoś się bał - opowiada jeden z posłów SLD. Kolejni komendanci stołeczni policji zezwalają więc Sobotce na powiększanie domowego arsenału. Ale kiedy w 2005 roku były wiceszef MSWiA zostaje skazany za ujawnienie tajnych informacji lokalnym politykom, policja zapomina odebrać mu broń.
Źródło: "Super Express"