Przygotowywali się do wyprawy przez cały ostatni rok. W czwartek ratownicy po 48–godzinnej akcji poszukiwawczej odnaleźli ich zamarznięte ciała na stokach najwyższego szczytu Europy - donosi "Gazeta Krakowska".
Anna Pasek (28 l.), Jakub Stanowski (22 l.) ze Stronia pod Wadowicami i Jakub Marek z Nowego Targu na zawsze połączyli swoje losy z Alpami. Dwaj inni uczestnicy wyprawy Michał Bąk (23 l.) i Krzysztof Mirocha (21 l.) uniknęli śmierci. Zdruzgotani nieszczęściem przyjaciół wczoraj dotarli z Włoch do domu. O tej wyprawie cała piątka marzyła przez ostatni rok. Szczegółowo się do niej przygotowywali. – Przeszli już całe Karpaty. Najbardziej z nich doświadczona była Anka, doktorantka z UJ. Kolejnym wyzwaniem miały być Alpy i Mont Blanc - opowiada Mieczysław Stanowski, ojciec tragicznie zmarłego Jakuba.
Rodzice dwóch chłopców, którzy przeżyli wyprawę, mówią, że wrócili z dalekiej podróży, ale zaraz dodają, że serce im pęka na myśl o pozostałej na lodowcu trojce. Ciała trojga alpinistów ratownicy znaleźli w czwartek po południu w głębokiej na pół metra jamie. Być może chroniąc się przed silnym wiatrem wykopali ją sobie w twardym gruncie lodowca.
Włoscy ratownicy stwierdzili, że ciała zamarzły w temperaturze 25 stopni poniżej zera. Nie chce nikogo obwiniać. – Mówiłem mu, żeby nigdzie nie jechał. Uparł się, bo zdobyć Mount Blanc to było jego życiowe marzenie. Od samego początku, gdy zawoziłem ich w piątek na lotnisko, miałem złe przeczucia – mówi Marian Bąk. Wczoraj wieczorem odebrał z lotniska ocalałego syna.
Rodzina Stanowskich od czwartku opłakuje Jakuba (22 l.). – Do końca wierzyłem, że uda się ich odnaleźć żywych. Ale od kilku dni coś niedobrego działo się z bratem Kuby, Bartkiem. Byli bliźniakami. Mieli ze sobą świetny kontakt. Niespokojne zachowanie drugiego syna, który boleśnie przeczuwał los brata, dało mi do myślenia. Zamówiliśmy w czwartek mszę w kościele o ocalenie Kuby i jego kolegów. Msza skończyła się i przyszła potworna wiadomość z Włoch: mój syn nie żyje – opowiada Mieczysław Stanowski.
Źródło: "Gazeta Krakowska"