Marynarka Wojenna od siedmiu lat buduje korwetę. Będzie kosztować tyle co dwa nowe okręty kupione w USA lub Niemczech. MON mówi, że przerwanie programu byłoby marnotrawstwem - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Korweta to okręt wielozadaniowy. W przypadku Gawrona zdolny do służby na Bałtyku i poza nim. W razie konfliktu zbrojnego podstawowym zadaniem tego okrętu jest ochrona szlaków żeglugowych przed nieprzyjacielskimi okrętami nawodnymi, podwodnymi oraz samolotami i śmigłowcami. Dzięki swojemu wyposażeniu korweta może też przeciwdziałać nieprzyjacielskim desantom czy atakom terrorystycznym, np. na instalacje naftowe.
Gawron - typ korwety trudno wykrywalnej przez radary, uzbrojonej w rakiety i torpedy - został zaprojektowany pod koniec lat 90. z myślą o modernizacji naszej floty. Jest ona niezbędna, gdyż według ujawnionego przez "GW" raportu dowództwa Marynarki Wojennej, aż osiem z jedenastu polskich okrętów uderzeniowych po 2015 r. trzeba będzie wycofać ze służby. Są po prostu przestarzałe, a ich eksploatacja zbyt kosztowana.
Na nowe okręty potrzeba ok. 16 mld zł. Marynarka nie dysponuje takim budżetem, dlatego chce, aby rząd stworzył specjalny program - taki jak przy zakupie samolotów F-16. MON ma jednak pilniejsze potrzeby, choćby te związane z profesjonalizacją armii, która w najbliższych latach pochłonie ok. 3-4 mld zł - zauważa gazeta.
Tymczasem na budowaną od 2001 r. korwetę wydano już ponad 360 mln zł, a gotowy jest zaledwie kadłub. Jej dokończenie będzie kosztować co najmniej trzy razy tyle. Jeszcze na początku br. departament zaopatrywania MON szacował koszty na 1,15 mld zł. Już wtedy niezależni specjaliści przekonywali, że suma jest zaniżona.
Rzeczywiście MON źle oszacował ostateczną cenę. W piśmie, które "GW" otrzymała wczoraj z MON, jest już nowa kwota - 1,5 mld zł. Dlaczego tak dużo?
"Gdyby pomysłodawcy od początku wiedzieli, jakiego chcą okrętu, cena byłaby niższa. Najpierw miała to być korweta na podstawie niemieckiego projektu. Pod koniec lat 90. kupiono nawet licencję. W 2001 r. stępkę pod okręt położył premier Leszek Miller. Potem wersję niemiecką zarzucono, zmieniały się koncepcje. W 2006 r. zatwierdzono obecną wersję projektu" - tłumaczy Grotnik.
Źródło: Gazeta Wyborcza