Zbigniew Ziobro zniknął z telewizji i radia. Zmienił numer telefonu. Nie komentuje bieżących wydarzeń politycznych, nie angażuje się w partyjne spory. Jakie są powody odsunięcia się w cień jednego z najbardziej rozpoznawalnych ministrów rządów Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego? - zastanawia się "Gazeta Krakowska".
W opinii partyjnych kolegów i najbliższych współpracowników, to tylko chwilowe zejście z pierwszego szeregu sceny politycznej. "Odpoczywa i wycisza się" - mówi Andrzej Duda, były zastępca Ziobry w ministerstwie, dziś sędzia Trybunału Stanu. "Dużo czasu spędza w Krynicy. We trójkę, z Arkiem Mularczykiem, planujemy wkrótce wyskoczyć na narty" - dodaje.
Były minister sprawiedliwości znajduje jedynie czas na pracę w regionie. W minioną sobotę razem z posłem PiS Andrzejem Adamczykiem Ziobro odwiedzał lokalne koła partyjne w okręgu krakowskim. Tematem spotkań był zbliżający się kongres PiS. "Usunął się na drugi plan i obserwuje, w którym kierunku rozwinie się sytuacja w partii po kongresie zaplanowanym na najbliższą sobotę" - opowiada jeden z małopolskich działaczy PiS.
"Konkurencja nie śpi. W Krakowie w ostatnim czasie wzmocniła się frakcja Zbigniewa Wassermanna i Ziobro musi dopilnować lokalnych spraw - uzupełnia.
W parlamencie Ziobro na razie jest niewidoczny. Początkowo zgłosił się do pracy w Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. Jednak po dziewięciu dniach przeniósł się do Komisji do spraw Kontroli Państwowej, w której zasiada z byłym premierem Jarosławem Kaczyńskim. Był nieobecny na ostatnim posiedzeniu Sejmu. "A niby po co miałby teraz szarżować"? - pyta poseł PiS Tadeusz Cymański. "Przez dwa lata był na pierwszej linii walki i pierwszej linii strzału" - podkreśla.
Dla dziennikarzy największych stacji radiowych i telewizyjnych były minister sprawiedliwości nadal jest pożądanym gościem. Konrad Piasecki, prowadzący poranne wywiady w RMF, od czasu wyborów nie ma kontaktu z Ziobrą. "Próbowałem dzwonić pod wszystkie znane mi numery i nikt nie podnosił" - przyznaje autor "Kontrwywiadu". Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski z programu "Teraz my" także próbują dodzwonić się do byłego ministra. Bezskutecznie. "Jest nadal atrakcyjny medialnie i chętnie byśmy go zaprosili. Ziobro to polityk wyrazisty i kontrowersyjny. Jego obecne milczenie jest zrozumiałe. Dwa lata żył na bardzo wysokich obrotach i pewnie wziął sobie urlop od mediów" - twierdzi Sekielski.
Dziennikarz TVN uważa, że rozwód Ziobry z telewizją jest chwilowy. Z kolei Eryk Mistewicz, zajmujący się marketingiem politycznym, sądzi, że odejście Ziobry w cień może potrwać nawet półtora roku: "Jest zbyt mocnym znakiem towarowym IV RP, żeby go rozpuszczać w codzienności. Teraz nie ma potrzeby eksploatować go.
Źródło: Gazeta Krakowska