Czeskie firmy zasypują Śląsk ofertami pracy. Polskich pracowników biorą w ciemno największe czeskie fabryki: Skoda, Lego, Nestle. Codziennie ze Śląska do pracy do Czech wyjeżdża kilkanaście zorganizowanych grup - zauważa "Dziennik Zachodni"
- Tam jest super. Nie trzeba znać języka, nie jest aż tak ważne wykształcenie, gwarantują hotel, dopłacają do pożywienia. Są mili i płacą na czas – chwali czeskich pracodawców 50-letni Jan Bujoczek z Nakła Śląskiego. W niedzielę wyjechał na kolejny kontrakt do Piska (150 km na południe od Pragi). Od poniedziałku zaczyna pracę w firmie samochodowej, produkującej elementy desek rozdzielczych.
Gazeta podkreśla, że zarobki w Czechach nie są tak wysokie, jak te oferowane w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Pensje zaczynają się tu od 1500 zł "na rękę". Jednak chętnych do pracy nie brakuje. Przeważa wygoda (blisko do domu) i łatwość w nawiązaniu kontaktów.
Widząc coraz większe zainteresowanie polskimi pracownikami, czeskie firmy rekrutujące do pracy organizują swoje biura w Polsce. Np. w Katowicach i Bielsku otwarto filię Trenkwalder KAPPA People, która szuka obecnie pracowników do 50 największych czeskich fabryk. - Co kilka dni wysyłamy grupy pracowników do Czech, w różne regiony kraju. Od zaraz mamy 160 wolnych miejsc pracy. Szukamy chętnych m.in. do pracy w fabryce AGD, fabryce czekoladek i firm samochodowych – wylicza menedżer zajmujący się rekrutacją w firmie Sabina Sierpińska.
Źródło: Dziennik Zachodni