"Furgonetki nienawiści" - tak nazywane są przez polityków Koalicji Obywatelskiej samochody, na plandekach których znajdują się zdjęcia porozrywanych płodów, czy hasła uderzające w mniejszości seksualne. Pojazdy te - zgodnie z uchwałą radnych miejskich - mają mieć zakaz jazdy po terenie Łodzi. Jednak wojewoda łódzki zapowiedział już, że zostanie ona unieważniona. Dlaczego? Bo - jego zdaniem - uderza w prawo do wolności wypowiedzi oraz w prawo własności. Spór najpewniej skończy się w sądzie.
Łódzcy radni już od sierpnia zapowiadali, że - wzorem innych polskich miast - wprowadzą uchwałę zakazującą poruszanie się po mieście pojazdów oklejonych treściami, które "obrażają jakąkolwiek grupę społeczną". Prawo miejscowe zostało uchwalone 15 września. Zanim jednak wejdzie w życie, musi ono zostać zaakceptowane przez Urząd Wojewódzki w Łodzi. To się najpewniej nie stanie, bo unieważnienie uchwały zapowiedział już wojewoda Tobiasz Bocheński.
- W tej uchwale zapisana została możliwość dla prezydenta Łodzi, aby decydował, które treści mogą być propagowane w przestrzeni publicznej - zaznacza wojewoda.
Wojewoda: pogwałcenie wolności słowa i prawa własności
Tobiasz Bocheński wskazuje, że w prawie jest zapis o "treściach nieprzyzwoitych".
- Co to znaczy "treść nieprzyzwoita"? Prezydent Miasta Łodzi za każdym razem miałby arbitralnie decydować, jaki samochód ma treści nieprzyzwoite, a jaki nie? To jest zasadnicze pogwałcenie wolności słowa oraz prawa własności, bo każdy właściciel ma prawo robić ze swoim autem co mu się podoba. Jest to też zaprzeczenie prawa do poruszania się, bo przecież miasto nie jest terenem eksterytorialnym - mówi wojewoda.
Przestrzega on też radnych Koalicji Obywatelskiej, że przyjęta uchwała może być "bardzo groźna ze względu wolności".
- Może być inna większość w radzie miejskiej, która te uprawnienia arbitralne będzie chciała wykorzystać w zupełnie inny sposób - zaznacza Bocheński.
Sprzeciw radnych
Marcin Gołaszewski, przewodniczący łódzkiej rady miejskiej, jest oburzony deklaracją wojewody. Zaznacza, że Tobiasz Bocheński wyraził swoją opinię na temat uchwały, której nie widział.
- Wojewoda nie wypowiada się jako wojewoda. Słyszymy happening polityka. Skoro pan wojewoda przed otrzymaniem uchwały zapowiada jej uchylenie, to ja już teraz, przed uchyleniem, zapowiadam, że pójdziemy do sądu - powiedział Gołaszewski.
Zaznaczył, że przygotowana w Łodzi uchwała pozwala skutecznie zabronić promowania niedopuszczalnych, ofensywnych treści. Bo, jak twierdzi Gołaszewski, radni - nauczeni doświadczeniem innych miast - przygotowali prawo lokalne w taki sposób, żeby nie można go było uchylić.
Prawdopodobnie zatem sprawą ostatecznie będzie musiał zająć się wojewódzki sąd administracyjny.
Jest powtórka czy nie?
Przeciwko nowemu prawu miejscowemu byli radni Prawa i Sprawiedliwości. Sebastian Bulak mówi tvn24.pl, że przygotowana przez Koalicję Obywatelską uchwała de facto dubluje zapisy artykułu 141 Kodeksu wykroczeń. Przewiduje on karę grzywny, nagany lub pozbawienia wolności za umieszczanie "nieobyczajnego ogłoszenia, napisu i rysunku".
- Podkreślaliśmy, że polski system prawny już penalizuje takie zachowania. Nie wolno samorządom zastępować prawa, które już istnieje - wskazuje Bulak.
Z tą argumentacją nie zgadzają się samorządowcy Koalicji Obywatelskiej. Wskazują, że uchwała odnosi się bezpośrednio do prezentowania nieprzyzwoitych treści, a nie ścigania osób, które je tam umieściły. W związku z tym - ich zdaniem - nie dochodzi do zdublowania prawa.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl