Związek Akrobatyki Sportowej ponownie zawiesił licencję na wykonywanie zawodu Brygidzie S., trenerce posądzonej o znęcanie się nad swoimi podopiecznymi. Jak się okazuje, o kontrowersyjnych metodach trenerki na osiągnięcie sportowego sukcesu środowisko sportowe wiedziało od lat. Dziś oburzeni rodzice jednej z młodych zawodniczek doprowadzili sprawę do prokuratury.
Jak ustaliła reporterka programu "Uwaga!" TVN, w środowisku sportowym od lat wiedziano o kontrowersyjnych metodach wychowawczych Brygidy S.
- Zdarzało się, że nas biła, wyzywała, rzucała klapkiem, szarpała - wspomina swoje treningi sprzed 10 lat Justyna Krzysik, która trenowała w tym czasie pod okiem Brygidy S.
Pierwsza oficjalna skarga od zawodników wpłynęła do Okręgowego Związku Akrobatyki Sportowej w Rzeszowie w 2004 roku. Jak wspomina Justyna Krzysik, wtedy sprawa została zamieciona pod dywan. - Zarząd dogadał się z trenerką i ta odeszła z klubu - wspomina. Tylko, że Brygida S. nie wycofała się szkolenia młodych sportowców. Przeciwnie, założyła prywatną działalność i samodzielnie trenuje zawodników.
Biła i szarpała?
Dlaczego środowisko sportowe mimo że wiedziało o tej sprawie, milczało? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że zawodnicy, którzy do niedawna trenowali u Brygidy S. mają podobne wspomnienia, a sprawa kontrowersyjnych metod trenerskich tym razem stała się głośna.
Jak informowaliśmy na portalu tvn24.pl jesienią tego roku młodzi sportowcy nie wytrzymali i poskarżyli się na zachowanie trenerki. Sprawa trafiła do prokuratury, a Brygidzie S., zawieszono prawa do wykonywania zawodu.
Zawieszona licencja
Wtedy jednak prokurator prowadząca sprawę umorzyła postępowanie, uzasadniając swoją decyzje tym, że kontrowersyjne metody Brygidy S., prowadzą do osiągnięcia sukcesów sportowych, dlatego nie są przestępstwem.
Brygida S., wróciła do pracy z młodzieżą, jednak rodzice pokrzywdzonych dzieci nie dali za wygraną. Złożyli zażalenie na działanie prokuratury. Sąd przychylił się do ich wniosku i zdecydował, że sprawa wymaga ponownego rozpatrzenia.
Na czas trwania postępowania Związek Akrobatyki Sportowej ponownie zawiesił licencję Brygidzie S.
"To dobra specjalistka, ale zawsze była agresywna"
Mimo tych doniesień, środowisko sportowe nie jest całkowicie nieprzychylne trenerce. - Nie podważam autorytetu Brygidy. Pomimo wszystkich rzeczy Brygida jest dobrym fachowcem, zna kunszt. Zawsze była nastawiona na sukces. Niezależnie od zdobytego wyniku, to ona była motorem w tym zespole - opowiada w programie "Uwaga!" Andrzej Sokołowski, trener akrobatyki, który wywodzi się z tego samego klubu, co Brygida S., szybko jednak dodaje, że: - Nie traktowała równorzędnie swoich partnerów. Była osobą agresywną. Przykładem jest chociażby bezpośrednio przed występami targanie za włosy swojej partnerki. Nie wychodziły wtedy elementy i właśnie w ten sposób zareagowała – dodaje.
O tym czy tym razem sprawa rzekomego znęcania się nad zawodnikami trafi do sądu dowiemy się po śledztwie. Łukasz Harpuła rzecznik rzeszowskiej prokuratury zapewnia, że zgodnie z decyzją sądu sprawa zostanie rozpatrzona ponownie.
Postępowanie ws. znęcania się nad zawodnikami ponownie poprowadzi prokuratura rejonowa dla miasta Rzeszów:
Autor: koko / Źródło: TVN24 Kraków / Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN