Aż 50 tysięcy razy małopolskie karetki pogotowia ratunkowego przekroczyły maksymalny zakładany czas dotarcia do pacjenta - ujawniła krakowska Prokuratura Okręgowa, która na wniosek posła Arkadiusza Mularczyka bada nowy system ratownictwa w województwie. Dane, które podają śledczy obejmują zarówno okres sprzed, jak i po wprowadzeniu reformy.
System działania dyspozytorni pogotowia ratunkowego zreorganizował pod koniec 2012 roku wojewoda Jerzy Miller. Zlikwidowano wtedy regionalne dyspozytornie, pozostawiając jedynie dwie placówki w Krakowie i Tarnowie, które przejęły odpowiedzialność za cały region.
Decyzja o centralizacji ośrodków pomocy wzbudziła kontrowersje zarówno wśród mieszkańców Małopolski, jak i ich przedstawicieli w Sejmie i Senacie. Istniało bowiem podejrzenie, że wydłużający się dystans między dyspozytornią, a miejscem zdarzenia, może prowadzić do opóźniania akcji ratowniczych i mieć poważne konsekwencje.
Poseł Mularczyk reaguje
Na początku 2013 roku poseł Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski złożył zawiadomienie w tej sprawie do Prokuratury Generalnej.
W swoim piśmie sugerował on możliwość popełnienia przestępstwa nadużycia władzy przez wojewodę Millera, poprzez narażanie wielu ludzi na utratę zdrowia i życia. - Decyzja ta (o reformie – przyp. red.) została podjęta zza biurka, bez zważania na protesty lokalnych społeczności – mówi Mularczyk w rozmowie z TVN 24. - Jestem przekonany, że Miller naraził życie i zdrowie wielu ludzi – dodaje poseł.
Prokuratura ujawnia liczby
Sprawą zajęła się krakowska Prokuratura Okręgowa, która m.in. rozpatruje przypadki przekroczenia czasu dojazdu przez ambulansy. - Badamy różne dysfunkcje tego systemu, które powodowały przekroczenie maksymalnego czasu dotarcia karetek do chorych – informuje Marcinkowska z krakowskiej prokuratury.
Ze względu na wciąż zwiększającą się liczbę doniesień o przypadkach złego działania systemu ratownictwa w Małopolsce, śledztwo - mówią prokuratorzy - musi trwać jeszcze jakiś czas. - Zostało ono przedłużone do 20 lipca – informuje rzecznik prokuratury.
- W Małopolsce wykryto 50 tys. przypadków przekroczenia maksymalnego czasu dojazdu przez karetki – poinformowała Bogusława Marcinkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. W samym Krakowie wykryto ponad 22 tys. takich przypadków, natomiast np. w Nowym Sączu ponad 6 tys. - Nie są to jednak wszystkie przypadki – zaznacza Marcinkowska.
Trudno jednak ocenić, jaki wpływ na te spóźnienia miała reforma Millera. Dane pochodzą bowiem z okresu pomiędzy od 2011 do połowy 2013 roku - obejmują więc zarówno przypadki spóźnień sprzed wprowadzenia reorganizacji, jak i te które pojawiły się już po jej wprowadzeniu. Czy prokuratura porównuje te okresy i czy liczba spóźnień rzeczywiście wzrosła - na to pytanie rzeczniczka nie potrafiła na razie odpowiedzieć.
Sprawę bada też NIK
Pod koniec stycznia tego roku, także z inicjatywy Mularczyka, konsekwencjami reformy Millera, zajęła się również krakowska delegatura Najwyższej Izby Kontroli. "Kontrola NIK będzie prowadzona pod nazwą 'Zapewniania medycznych działań ratowniczych w województwie małopolskim'" – pisał na swojej oficjalnej stronie poseł SP.
Mularczyk nie ma wątpliwości co do faktycznych powodów wprowadzonych zmian. - Reforma ta miała na celu to, by o przetargi mogły się starać duże firmy, co w efekcie prowadziłoby do prywatyzacji – wyjaśnia.
Poseł sugeruje także, że osoby zatrudnione w dyspozytorniach i jawnie wyrażające niezadowolenie z sytuacji, są narażone na poważne konsekwencje: - Doszły mnie słuchy, że gdy ktoś z dyspozytorni zgłaszał zażalenia na nowy system, zwalniano go z pracy.
"Odpowiedzialność spoczywa na wojewodzie"
Mularczyk nie ograniczył się do zawiadomienia prokuratury i NIK. 10 marca poseł złożył zapytanie na ręce Marszałka Sejmu Ewy Kopacz, „w sprawie reorganizacji systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego w Województwie Małopolskim i przywrócenia dyspozytorni ratownictwa medycznego na południu Małopolski m.in.: w Nowym Sączu i Nowym Targu”. Tego samego dnia Mularczyk wystosował także pismo do wojewody Millera, w którym opisuje kilka przypadków akcji ratowniczych, podczas których, według niego, mogło dojść do bezpośredniego narażenia życia pacjentów. "Pan ponosi przynajmniej polityczną odpowiedzialność (za te sytuacje – przyp. red.)" - pisze w liście poseł.
Krakowskie pogotowie nie chce komentować sprawy, zasłaniając się tajemnicą prowadzonego przez prokuraturę śledztwa. - Jako że prokuratura zajmuje się tą sprawą, my nie możemy niczego komentować – informuje Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.
Przedstawiciele wojewody Jerzego Millera również nie chcą rozmawiać o reformie: - Dopóki toczy się postępowanie, nie będziemy komentować sprawy - informuje Jan Brodowski, rzecznik prasowy Wojewody Małopolskiego.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Obecnie dyspozytornie pogotowia ratunkowego znajdują się w Krakowie i w Tarnowie:
Autor: ps/kv / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24